wtorek, 13 marca 2012

MUPPETY (2011)

             Nie jestem może jakimś największym fanów Muppetów na świecie ale sympatię mam do nich, że hej! Jako dzieciak oglądałem "Muppeciątka" ("...są z każdym za Pan brat...), "Muppet Treasure Island" była jedną z pierwszych gier jakie miałem na kompie (jej scenariusz kompletnie innaczej poprowadzony od filmu i wiele gagów lepsze) i bardzo lubię filmy "Great Muppet Caper" i "Muppet Christmas Carol". Naturalnie także lubię show, podobnie jak późniejszy remake "Muppets Tonight"...  

           Od filmu niestety odstraszył mnie -  co tu wiele-  mówić marny i nieśmieszny zwiastun... czy dobrze zrobił? A skąd! Film całkiem udany, poprostu to nic "niewiadomo jak powalającego" jak to zachwala część fanostwa. Ot, barwna, sympatyczna historyjka, trochę zabwnych gagów, ładne piosenki (swoją drogą kocham "We build this city"), Amy Adams (coraz bardziej lubię tę aktorkę), a dla fanów miłe nostalgiczne uczucie. Film ku mojemu zaskoczeniu ma także bardzo dorosłe przesłanie.

Niestety są dwa zasadnicze minusy :

- Troszkę nie równy pod względem... Mhhh... Jak to ująć? Powie tak : Albo idą na full poważnie z opowieścią ("Muppet Christmas Caroll"), dzięki czemu skutecznie grają na emocjach albo robią od początku do końca pastisz ("Great Muppet caper") tu był taki misz-masz miejscami, przez co pewne wątki które powinny grać na emocjach tracą na sile i wydają się niedopracowane...

-  Za mało samych Muppetów.!!!! Przez pierwsze 20 minut prawie ich nie ma tylko nowe postacie (z których tylko jedna jest kukiełkom, reszta to ludzi. Później co prawda powraca cała paczka i choć widać, że twórcy się starali by każdy z gromadki miał swoje 5 minut, niestety nie ukrywam, że odniosłem niedosyt co do części postaci (Gonzo, ta dwójka komentujących wszystko cynicznych dziadków) W sumie rola wielu postaci została ogranczona do jednego czy dwóch gagów poprostu się tego nie czuje bo cały czas widać je w tłumie. Nie jest może tu tak tragicznie jak w filmie "Muppety na Manhattanie" gdzie przez 3/4 filmu podziwiamy tylko Kermita i Piggy ale jednak nie da się ukryć, że tylko oni, Zwierzak i Fuzzy dostali przyzwoitą dawkę czasu... Ten sam problem mam z niektórymi  nowymi odsłonami "Loony Tunes" - jak słyszę te nazwę to oczekuję, że będą wszystkie moje ulubione postacie, a nie tylko Bugs, Duffy, a reszta pojawiająca się tylko na moment...  Przynajmniej "nowsze" Muppety jak szczur Ritzo czy Pepe Krewetka pojawiają się tylko na moment (nie to bym ch nie lubił, poprostu wolę podziwiać starą brygadę)

Ale ogółem film oceniam pozytywnie. Takie 4 w skali szkolnej. Pewnie trzeci czy czwarty najlepszy film w serii...

Pozdrawiam
~Pan Miluś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz