poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Chamstwo w Operze!

Jeden z najbardziej pechowych seansów w jakim miałem okazję uczestniczyć był jakieś trzy lata temu. Udałem się zobaczyć  „Nieznajomych” (zwykle też ich spotykam w kinie ale ci "Nieznajomi
"byli na ekranie, biegali i mordowali) Sam film był taki sobie – początek i zakończenie beznadziejne (bym musiał naspoilerować by wyjaśnić więc tego nie uczynię) środek, gra w kotka i myszkę między bohaterami a psychopatami – świetne! Tu i tam drgnąłem, trochę upiornych akcentów...

Niestety był to seans gdzie ciężko było mi się skupić na filmie bo co kilka minut coś mnie rozpraszało...


·     Najpierw jakaś trójka zaczęła wykłócać się z grupką „ziomków” którzy zajęli ich miejsca. Co prawda wszyscy olali sprawę bo obok był cał wolny rząd, jednak jeden facet wziął sobie to za punkt honoru. Wyszedł, wrócił z panem z obsługi, ten popatrzył na bilet, na siedzenie, popatrzył na ziomki i poszedł sobie....(C.D.N.)
·     W między czasie (film trwał już jakieś dobre 10 minut) dwie „laski”  które dopiero co weszły, stanęły na środku schodów i będąc bezradne w znalezieniu miejsca, zaczęły się po prostu głośno śmiać dosyć długi okres nim jeden Pan je wreszcie opieprzył i usiadły gdzie popadnie – niestety za mną. 
·     Pan z obsługi przybył z kilka razy większym kolegą i pogonili ziomki (C.D.N.)
·      Kolejna Pani dopiero co teraz weszła do kina i szuka miejsca.
·     Jakieś wrzaski i śmiechy w tle. Coś w filmie myślę sobie... NIE! To ziomki wróciły obładowane popcornem, śmieją się i drą i nikt im nie zwraca uwagi... (C.D.N.)
·      Dwie Panie po moich bokach znudzone filmem wyciągnęły jaskrawo świecące komórki i zaczęły w nie stukać.       
·     Podjechał samochód „Jeep” więc ziomki się drą „JEB! JEB! JEB!” a także kilka ambitnych komentarzy typu „Ty, a może zamiast noża łyżkę wyciągnie?”(C.D.N.)
·      Pan za mną uznał, że film jest za mało straszny za swojej dziewczyny i co chwila straszy ją wydając głośne „Buuuuuu.... Buuuuu....”
·     Ziomkom film się znudził i wyszli. Nasiedzieli się może (od powrotu) dwadzieścia minut max...
·      Dwie "młode damy" za mną, które do tej pory spędzały film rzucając pomiędzy piskami głośne komentarze typu „Oh, nie będę mogła przez tydzień zasnąć”, nagle wpadły na pomysł „Ty, zróbmy mu zdjęcie!” (mowa o filmowym Panu psychopacie który jak to w dobrym horrorze pojawia się w małych dawkach raz na jakiś czas)  i teraz trzymają centralnie nad moją głową komórkę i próbując zrobić postaci zdjęcie...

...i jeszcze kilka incydencików których poprostu już nie pamiętam.  Słowem - żal.

Słów mi brakuje jaki poziom potrafiom prezentować poszczególe jednostki w kinie.  Dlaczego przytaczam tę ponurą anegdotkę? Cóż, zawsze komentowałem takie zachowanie „Czy w teatrze czy operze też by się tak zachowywali?” Okazuje się, że tak! Sobotni wieczór, jestem sobie na „Carmnen” w Wielkim – świetne, swoją drogą – i oto gdy na scenę wkracza tytułowa bohaterka jakiś idiota na balkonie musiał krzyknąć coś w rodzaju „Te! A cycków już bardziej się jej wypchać nie dało ?” czemu towarzyszył jakiś równie nieodpowiedni komentarz rozbawionego kolegi obok.
No cholera! - już nie mam na to innego określenia - No Ku....a! 
 


Pozdrawiam
~Pan Miluś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz