sobota, 28 lipca 2012

The Dark Knight Rises i inne recenzje...

W sumie ostatio mało z tego bloga korzystałem, więc uznałem, że wspomnę o filmach co widziałem w ostatnich miesiącach... Z tych nowych!
 

"The Avengers" - REWELKA! Fabuła prosta, ale będąca pretekstem do całej masy zabawnych scen i rewelacyjnych momentów akcji. Film nie ma jakiejś głębi i pełen głupiutkich momentów (  pewien artykuł o tym pisałem), ale jednocześnie nie udaje czegoś czym nie jest. Ot kino czysto rozrywkowe w najlepszym wydaniu.

"Nietykalni" (ten francuski) - Piękny! Przyjemna anegdota, jest z czego się pośmiać, może miejscami trochę zbyt manipulacyjny (czyt. gra dramatyczna muzyka choć nic wielkiego nie miało miejsca). Spotkałem się (od więcej niż jednej osoby) z krytykom na temat spraw rasowych w tym filmie... ale zwyczajnie jakoś nie odczułem by film przekraczał granice dobrego smaku.  GORĄCO POLECAM!!!!

"Madagaskar 3" - Mhhh... Przyznam się, że nie widziałem pierwszych dwóch Madagaskarów, że ho-ho. Były fajne ale nie zapadały w pamięci jak np. pierwsze dwa Shreki. Chwilami miałe wrażenie, że zwyczajnie nie mają już pomysłów co robić z tymi postaciami i co nowego mogą o nich powiedzieć, a i mamy na raz zbyt wiele postaci które tak naprawdę nie mają nic do roboty ponad to "by być bo fani je lubią"... Sporo zabawnych gagów i śliczna animacja, poprostu nic co zapada w pamięci.

"The Dark Shadows" - Pierwsze 40 minut mine wciągnęło (ta słynna Burtońska atmosfera) poczym film zrobił się na długo jakby bez głównego wątku - ot dzieje się kilka subplotów na raz i prawdę mówąc nic mnie nie wciąga choć nie ukrywam, że Deep i Eva Green grają rewelacyjnie i finałowa walka bardzo fajna. Generalnie film wypadł nieco lepiej niż się obawiałem ale jako całość drugi czy trzeci najsłabszy Burtona... Lepiej by Frankenweenie ocalił jego track record, ostatecznie Sweeney Tood był genialny...

"The Three Stooges" -  Film który jest ukłonem w stronę trójki postaci wykreowanych przez pewnych komików (Bracia Marx to, to nie byli ale mieli swój urok)... któży w Polsce nie są znani więc cały aspekt chołdu w tym filmie nic Polakom nie będzie mówił. Ot, prosta komedyjka, co jes pretekstem dla całej masy bardzo klasycznie slapstikowych gagów... Szczerze? Była to jakaś miła odmiana od "dzisiejszego humoru" (choć były i współczesne akcenty), a głównych aktorów tak przepełnia charyzma, że ciężko nie lubić ich postaci. Nic ambitnego, ze dwa dowcipy niesmaczne ale jako całość - nawet spoko, jak ktoś chce się pośmiać.

"Królewna Śnieżka i Łowca" - Nie wiem co o tym filmie sądzić. To było tak głupie, że aż śmieszne! To tak jakby ktoś - nie próbując nawet sięgnąć po oryginalną baśń Braci Grimm, tylko obejrzał wersję Disneya i powiedział "Zrobię hardcorową wersję tego ala Władca Pierścieni". Niestety, wyszło coś prześmiewczego, a jak już nie jest prześmiewcze jest pretesnjonalne i nudne. Zwłaszcza rozczarowały mnie Krasnolduki (w Polskich napisach adresowane jako "Karły") Co by o wersji Disneya nie powiedzieć, po wyjściu z kina umiesz coś powiedzieć o każdym z nim. Tu? No był..
- Ten niewidomy (chyba) co był jakby przywódcą.
- Był ten co umarł.
- Był ten co powiedziałem do kumpla "Ty, czy to, nie Nick Frost"?
I tyle co do ich unikatowych osobowości, bo reszta się jakoś nie wyróżnia. O ironio wersja z Juliom Roberts miała więcej osobowości...


"The Amazing Spider-man" - Mhhh... Postać Petera, jego romans z Gwen Stacy, relacja z wujkiem Benem... Super! Jako Spider-man? Super, choć nie wiem czy go nie za mało w kostiumie. Chwilami bardzo zabawny swoją drogą... Ale główny czarany charakter choć gdy jeszcze jest człowiekiem prezentuje się ciekawie jak tylko zmienia się w wielkiego jaszczura robi się bardzo szybko meh! (ma może jeden fajny moment) i nie ukrywam, że to i owo było przekombinowane, zwłaszcza gdy próbują powtarzać wątki z części 1 i mogli już sobie darować, że produkuje urządzonka by mu sieć robiły. Będę szczery - tak fajnie wyeksponowali to jak jego osobowość się "upajęcza" po ugryzieniu pająka, że w sumei w tej części miałoby więcej sensu gdyby naturalnie produkował pajęczom sieć rękoma niż we wcześniejszych filmach.
Szczerze? W sumie

"Witol Giersz - Sztuka Animacji" - Taki tam film dokumentalny, co widziałem na festiwalu NOWE HORYOZNTY... GENIALNY!! :P



 The Dark Knight Rises - Tia... Na to czekacie.

Szczerze? Dobry... ale niestety film cierpi na fakcie, że jest trzeci w trylogii, której wcześniejsza cześć jest uważana, za jeden z najgenialniejszych filmów ostatnich lat, a aktor który był główną atrakcją tego filmu nieszczęśliwie zmarł.
Naturalnie Ledger nie to nie była jedyna rzecz dzięki której "Dark Knight" to tak dobry film. Bo owszem jego gra aktorska i postać wnosiła niesamowicie wiele ale... Nie zapominajmy, że wiele zasługi miał w tym też rewelacyjny scenariusz. Trzymająca w napięciu Scena z barkami, wątek Denta/Two-Face (nawet jak się różnił od komiksu), różne fajne akcenciki jak ten o kolesiu co chce zdradzić światu, że Bruce to Batman no i oczywiście wszystkie momenty Jokera... których Ledger przecież samemu nie wymyślił! To było w scenariuszu.

Tu niestety choć opowieść jest bardzo dobrze poprowadzona, brakuje zwczajnie tych błyskotliwych momentów którymi była urozmaicona wcześniejsza część... Ba! Obie wcześniejsce częśći. Nolan niestety podobnie jak Burton z mrokiem w "Powrocie Batmana" czy Sumacher z kiczem w "Batman i Robin" zagalopował się za bardzo ze swoją wizją urealnienia świata Batmana. Gdzieś zniknęła groteska i humor (tu i tam jest ale za mało) Film oglądało się dobrze, ale nie ukrywam, że nie było ani jednego momentu jak np. słynna scena z ołówkiem gdzie cała widownia zareagowałaby śmiechem bądź szokiem...
Nie, tu większość czasu widownia milczała.

Ktoś by spytał... Ok! Ale nie mieli Ledgera a co za tym idzie Jokera. Co mogli zrobić ? A uniwersum Batmana to jeden Joker? Pełno ma wrogów (Ba! Nie wadziłoby mi jakby stworzyliby kogoś nowego) co dałoby się pokazać równie ciekawie... BA! Powiem to - nawet przebić Jokera.
Filmowy Bane jest... spoko, Tom Hardy odwalił kawał dobrej roboty, ale niestety wydał mi się nieco przereklamowany przez bohaterów filmu. Wszyscy gadają "Ten Bane... Brrrrr... Patrz jak walczy Batmanie! Lepiej się go bój..." ale niestety choć ma swoje momenty, tak naprawdę nie robi nic efektownego co wywołałoby respekt u widza.
Także... To w sumie nie spoiler bo to coś co jest powiedziane prawie na początku filmu... Bane jest tu Członkiem Ligi Cieni i chce kontynuować plan Ras'Al Ghula który miał miejsce w "Batman Begins"... TAK! Tej Ligi Cieni! Tych pseudo-illuminatii o której było całe "Begins", a o której w "Dark Knight" nie było ani słowa... W kontekście trzech filmów jako zamkniętej opowieści "Dark Knight" wydaje się nagle najmniej istotnym epizodem, a już napewno wątek Jokera... Co niekoniecznie jest jakimś wielkim problemem ale czy naprawdę nie było efektowniej gdyby Bane (jak w komiksie) był kompletnie nowym łotrem z kompletnie nowymi motywacjami?  W ten sposób mielibyśmy trzy zamknięte epizody, gdzie Batman w każdym zmagałby się z innym łotrem.
W pierwszym był Ras'Al Ghul co siał zament w imię równowagi, w drugim byłby Joker co siał zamęt w imię chaosu, a tu byłby Bane z jakimś trzecim ciekawym motywem... tu Bane tak naprawdę wydaje się powtórką od Rasa z jedynki tylko choć wydaje się ciekawszy jako postać,  jego motywacje nie mają specjalnie sensu w kontekście filmu...
Ras chciał zniszczyć Gotham bo było zanieczyszczone przestępstwem. Ale film wyraźnie mówi, że dzięki trio Batman-Dent-Gordon w Gotham City element przestępczy został zminimalizowany do minimum... więc po cholere Bane chce zrobić co robi? Jego motywacje niestety spłyca końcówka gdzie... nie zdradzę nagłego zwrotu akcji, ale gdy wreszcie wyjaśniają co motywuje tę postać, nie ukrywam, że miałem ochotę powiedzię "Eeee... to wszystko?" Także na koniec pojawia się nagle nowy czarny charakter który choć jest fajnym pomysłem nie ukrywam, że mogli sobie to spokojnie darować.

Nolan twerdzi, że nie chciał robić wzmianek o Jokerze by uszanować śmierć Ledgera ale - szczerze? Może byłoby własnie lepiej gdyby wykonał jakiś ukłon w jego stronę. Nie mówię by wszyscy gadali
- Ty, a pamiętasz Jokera?
ale jakiś smaczek "w tle" pokazujący, że Joker ciągle, żyje w tym świecie, ma się dobrze i dalej "figluje". Kompletne ignorowanie jego postaci sprawia, że w ostatnim "akcie" trylogii czegoś brakuje...

Także -Widziałem "Dark Knight" wiele, wiele razy i choć Batman na końcu jest ostro poturbowany, wstaje  i gada jakby tak naprawdę nie ucierpiał jakoś ostro. Tu Bruce jest nagle kulejący(!?) Inny problem to postać Detektywa imieniem Blake który choć gra w filmie główne skrzypce i fakt-faktem jego rola jest ważna dla całości nie ukrywam, że jego postać jest mała ciekawa. Ot, taki 100% dobry koleś bez skazy... i niestety jakiejś barwniejszej osobowości (nie chodzi o aktora, tylko oto jak ta postać prezentuje się scenariuszowo). Jest też coś co "odkrywa" co - nie ukrywam - jest super naciągnięte.

No i nie wadzi mi to, bo Batman i Bruce Wayne to jednak ten sam ale... Jeśli wadziło wam w "Powrocie Batmana", że za mało Batmana w pierwszym akcie, tu mija dobra godzinna filmu niż zjawia się w kostiumie... Sceny akcji są ok, ale to nic powalającego.


Oczywiście film ma i plusy! Anne Hathaway jako Selina Kyle (z jakiegoś powodu nie Pada imię "Catwomen") wypada super i wnosi wiele charyzmy do filmu (Choć to nie Michelle Pfeiffer, ale też nie próbuje jej naśladować) i strasznie podoba mi się cały wątek pewnego mistycznego więzienia o którym trudno mi mówić bez Spoilerowania... ale jak dla mnie to najcekawszy motyw w filmie. Fabuła jak mówiłem sama w sobie jest skonstruowana bardzo dobrze.


Co tu dodać?  Naprawdę szkoda, że Nolan nie odczekał jeszcze trochę ze scenariuszem, ale mimo wszystko jako zamknięcie trylogii jest całkiem przyzwoity. Swoją drogą nie odczułem w tym filmie pretensjonalnej pseudo-filozofi która utożsamiana jest dla mnie z Nolanem, a to spory plusik. Może jeszcze fanowsko ponarzekam, że skoro to ostatnia część mogliby wrzucić jakieś cameosy dla fanów tak jak Zszasz przemknął nagle w "Begins"... Nolanowska wersja Riddlera to coś o co od dawna błagali wszyscy fani...


P.S. Pisałem dosłownie po wyjściu z kina stąd powyższa recka nie jest baaaaaaardzo świeża ;)

Pozdrawiam
~Pan Miluś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz