wtorek, 7 sierpnia 2012

I dlatego cieszę, się, że przeczytałem „Zmierzch”!

         Kto z nas nie czytał w dzieciństwie komiksów z Kaczorem Donaldem? Pytanie z haczykiem bo aby mieć  dzieciństwo trzeba było czytać „Kaczora Donalda”, „Giganta”, „Giganta Poleca” (za cholerę nie rozumiałem tej zmiany w tytule), „Kaczogród” albo ‘Donald i spółka”.


         Naturalnie pomimo dorosłego wieku fajnie od czasu do czasu przeczytać sobie co tam mieszkańcy Kaczogrodu porabiają bo – hej – to takie klawe miejsce. Co by się nie działo panuje wesoła atmosfera, każdy ma barwną osobowość, dominuje wieczny status quo więc miło zobaczyć, że wszystko po staremu, a w powietrzu wisi pewna urokliwa niewinność bo to świat gdzie seks, alkohol czy śmierć nie istnieją...


Co do...???
Um....


Ok... Dzięki Panie Rosa! Naprawdę...
O W MORDĘ... NIE! OK.! Starczy!  STARCZY!!! JUŻ!!!! KAPUJEMY!!!

Tak czy kwak  owy „Status Quo” (czy też w tym przy przypadku „Status Kwa”) ma tę wielką wadę, że scenarzyści bardzo często nie mają pomysłów co nowego zrobić z tymi postaciami. Jasne, każdy lubi popatrzeć jak Goguś i Donald tłuką się o Daisy, Magika próbuje dorwać szczęśliwą dziesięciocentówkę , Sknerus pogłębia swoją chciwość okradając kolejne państwa z ich dziedzictwa narodowego (czyt. „szuka skarbów”) Diodak coś tam majstruje etc.... Ale niestety dobrze jest jednak równie często (jak nie częściej) zobaczyć tych bohaterów w jakichś zupełnie nowych  sytuacjach. Pobawić się ich postaciami i „poeksplorować” ich osobowości.

Wiadomo, że nigdy nie zobaczymy jak Sknerus się żeni ze Złotką (tu jest jeden fajny fanowski komiks gdzie ma to miejsce 
) , Hyzio, Dyzio i Zyzio odnajdują swoich rodziców (Ciekawostka : Don Rosa chciał zrobić ten komiks ale sobie odpuścił)  a Donald wreszcie zarąbuje Gogusia siekierą (tak zwany fan-service), ale jednak byłoby przyjemnie odkryć chociażby coś nowego na temat osobowości i życia tych postaci.

Ostatnio kupiłem sobie jeden zaległy„Gigant Poleca” (tom CXXXVIII, uff..) i pomimo  ogólnej dawki przeciętnych historyjek czy takich co mnie nie kręcą (nie jestem fanem Superkwęka i tych historii gdzie Donald jest James Bondowskim szpiegiem, sorry) pomijając jedną z góry dobrą historię Romano Scarpy dwie zaskoczyły mnie baaaardzo pozytywnie :

Pieniądz twój wróg” (rys. Massimo Fecchi scen. Stefn Petrucha) – Gdzie Magika zmienia majątek Sknerusa w monetowe monstrum (genialny koncept)
                                       

... i „Opowieści z dreszczykiem (rys. Giogio Cavazzano, scen. Roberto Gagnor) i muszę przyznać.. to chyba najzabawniejszy komis z jakim się spotkałem w „Gigancie P” od bardzo, bardzo dawna. 

Oto Sknerus , Donald, Daisy i Kaczencja udają się na nowy film o „romansujących Wampirach” i choć Donald wychodzi super zbulwersowany Panie są wzruszone  (mhhhh.... Ciekawe do JAKIEGO filmu slash książki to może nawiązywać?)

Naturalnie ponieważ Wielkie Kino inspiruje Daisy i Kaczencja postanawiają napisać własną książkę o romantycznym krwiopijcy. Swoją drogą podobają mi się małe dowcipne detaliki w tej historii - jak plakaty na stronie powyżej, Sknerus w tle biorący gazetę z ziemi (kocham koncept miliardera co ma mentalność żula) czy skrzynka pocztowa Kaczencji...  


Ok., więc  dzieło ich wyobraźni się oficjalnie zaczyna i... Tak! Zgadliście! Mamy parodię „ZMIERZCHU”!  Heh! W oryginale komiks się nawetnazywa „Quacklight” ! Co ciekawe zagraniczne edycje parodiują czcionkę w tytule...
(wersja Finlandzka)

A my jak zwykle mamy dosyć prostą i...



 Powaga? To najbardziej kreatywne tłumaczenie tytułu który byłby parodią słowa „Zmierzch”? Mogli by dać... eeee.. „Zmierzchkwak”? „Zkwazmierzch”???„Zmiekwachrzsdgd”... Dobra! Nie mam prawa czepiać się tłumacza bo jednak nieziemsko trudno wysilić przeróbkę tego tytułu by nie była zbyt przekombinowana albo takiej co już nie istnieje. Mamy też fajny jak nie dziwny in-joke z nazwaniem miasta do którego przybywa Daisy „Duckburg”...

ALE STOP! Jeśli wszystkie filmy w uniwersum tych Kaczek są odpowiednikami filmów z naszego świata (tylko najwyraźniej mają premiery w trochę innej chronologii) to jeśli wypociny Daisy i Kaczencji są ich wersją „Zmierzchu” to czym do cholery był ten „romantyczny film o wampirach” na którym byli w pierwszej kolejności?

Eeee... Ummm... „Mroczne Cienie”?? WOW! Nic dziwnego, że Donald był taki wkurzony!  Ale biorąc pod uwagę, że ich wersja „Transformersów” jest zapewne równie ambitna co nasza trafił na mniejsze zło...

Czyli tak, reszta komiksu będzie polewką ze „Zmierzchu”. Po Kaczogrodzkich parodiach nie spodziewam się super wiele bo sporo ocieka wtórnością (ile można przerabiać „Gwiezdne Wojny”?) Oczywiście było kilka co mnie pozytywnie zaskoczyło np. „Władca Sygnetów” co był niezwykle sprytną podśmiechujkom z filmów Petera Jacksona – Ah, tak!   Przecież mieli parodię „La Strady”.
Strasznie dziwny pomysł... Dzieciaki ani tego nie widziały (i nie powinny), ani nie zrozumiały, a o ile nie są z rodziny zapalonych filmowców bym był szczere zdziwiony gdyby w ogóle wiedziały kto to był Fellini. Ja wiem, widziałem i ten film kocham (still my top 10 favorite) więc komiks do mnie trafił , ale nie ukrywam,że lekturze towarzyszyło „O psia krew, czy to znaczy, że będą mieli scenę gdzie Czarny Piotruś ryczy pijany na plaży albo okłada Minnie kijem bo za cicho krzyczy, że przyjechał do miasta?” Co następne? Parodia „Boskiej Komedii”...?  

 (Matko ale to schizowe!)

ALE WRACAJMY DO TEMATU : Jak wspomniałem po Disneyowskiej parodii „Zmierzchu”nie oczekuję wiele... No bo co zrobią? Pewnie przekręcą kilka imion i wrzucą ze dwa motywy, a reszta będzie raczej standardową fabułką...

O JA CIĘ! To mnie rozwaliło... Ale hej! To jedna z najbardziej znanych scen z tej serii.
Na pewno nie zrobią tych całych melancholijnych monologów wewnętrznych Belli...


Obsesję Belli na punkcie Edwarda?
„Błyszczące wampiry”?


Klan Cullenów?
„Dylematów młodej kobiety u progu dorosłości”?

OK! TO OSTATNIE BYŁO ŚMIESZNE JAK DIABLI!
Chyba najzabawniejsze co widziałem w „Gigantach” od dłuższego czasu. Właściwie cały komiks konsekwentnie trzyma pozytywnie wysoki poziom humoru i absurdu (Serio, nawet nie pokazuję tutaj 1/3 scen co mnie szczerze rozbawiły, to ma z 30 stron) Ciekawe co jeszcze...



TAK!!!!! Idealne podsumowanie twórczości Stephanie Meyer! Teraz jestem tego pewny! Ten komiks oficjalnie robili ludzie co szczerze nienawidzą „Zmierzchu” i postanowili podzielić się swoimi cynicznymi poglądami... Wątek wilkołaków został co prawda pominięty (wyobrażacie sobie Gogusia bez koszuli?) ale za to są „złe wampiry” z którymi te lepsze mają wojnę...

Wow! Goguś wygląda całkiem super z lisim ogonem i... Chwila, chwila! Czy to nie...? A tak, to Ona...

Ta! To ta postać która zawitała na moment w moim fanficu  którą Polscy fani sobie ledwie kojarzą bo u nas pojawia się rzadko, a szkoda bo widziałem z nią kilka zagranicznych komiksów (miała swoją pod serię) i jest całkiem klawym dodatkiem do naszej typowej Kaczej ekipy... plus jest wnuczką Złotki, a jak donoszą zagraniczni fani w pierwszym-pierwszym komiksie Romano Scarpy w którym się Ona pojawia są poszlaki, że jest także wnuczką Sknerusa (!!!)
Czemu nie? Ostatecznie był ten jeden komiks Barksa gdzie młody Sknerus porywa młodą Złotkę do swojej działki na odludziu na miesiąc więc... Um... Panie Rosa?


O właśnie!
Zawsze podobał mi się pomysł by z tego związku wyszło coś więcej niż jeden przelotny tragiczny romans (choć to ma też swój urok) więc pomysł który Romano Scarpa rzucił w swoim komiksie uważam za pozytywny... Plus z
awsze strasznie chciałem przeczytać tę wspomnianą historię ponieważ mamy tam pierwsze i chyba jedyne spotkanie między Złotką a Kaczencją, a to starcie po prostu MUSZĘ zobaczyć!!!!
Ah, tak! Wróćmy do tego komiksu...
Ahaś! Miny Donalda i Sknerusa mówią wszystko! Oni są tutaj niczym „Avatary” dla czytelnika... Piękna mimika Panie Cavazzano!! 
Świetne gagi można jeszcze wyliczać ale nie wiem czemu bardzo rozwaliła mnie ta cała mistyfikacja wokół tego schowka i to jak nonszalancko jest to antycypowane w scenariuszu. Sinobrody się znalazł.... (nawet już nie pamiętam jak to się ma do książki) Swoją drogą podoba mi się pewien tyci żarcik który łatwo może umknąć gdyż pomimo zakazów Sknerusa, gdy Magika (która z jakiegoś powodu jako jedyna zachowała w parodii swoje normalne imię... hum...) sięga po ukryty w schowku przedmiot...
W sumie nie mam już nic do dodania co do samej historii. Jak już wspomniałem to istna perełka, bardzo dobra satyra i... (nawiązując wreszcie do tytułu tego postu do diaska!) chyba jedyny powód w moim życiu dla którego cieszę się, że przeczytałem „Zmierzch”!!! Bez niego ominęło by mnie 3/4 żartów... a w nawet jakby mnie rozbawiło nie miałoby tej samej ironii i wydźwięku satyrycznego. Kto by przypuszczał, że ta książka będzie miała jakiś pożyteczny użytek mimo wszystko? Z minusów - może tłumacz raz się pomylił bo zaadresował Daisy/Dellę imieniem innej postaci... Oh! Nie będę teraz detali czepiać!

Także choć całość jest tylko rojeniami Daisy i Kaczencji było coś niezwykle świeżego w widoku Daisy i Donalda w rolach nastolatków o rozbujanych hormonach stojących na progu pierwszego romansu...
 

Mhhh... Może jakiś spin-off o licealnych latach Donalda byłby ciekawym pomysłem? Kto wie?


 
 
KONIEC
Recenzja by. MACIEK KUR


1 komentarz:

  1. Oj, prawda - chyba jedyny pożytek z przeczytania "Zmierzchu" jest taki, że rozumiesz dowcipy i parodie:) Swoją drogą całe wieki nie kupowałam "Giganta", ale z tego co tu widzę, wciąż chyba trzyma poziom... tyle tu fajnych smaczków:D Hm, Duckburg? Czyli nazwali miasteczko oryginalną nazwą Kaczogrodu? Faktycznie dziwne.
    Btw, ten rysunek Rosy z nagrobkiem wujaszka... all my BAAAW D:

    Emmanuelle

    OdpowiedzUsuń