~Przedmowa~
***
(Uwaga! Potencjalne ortografy!)
***
(Uwaga! Potencjalne ortografy!)
Jest rok 50 p.n.e. a Asteriks z
Obeliksem zwiedzili już kawał antycznego świata! Byli w Egipcie, w Brytanii,
Grecji... praktycznie wszędzie. Wszędzie? NIE! Jedna jedyna Polska nie
pozostała przez nich odwiedzona! A
co? Nie wystarczająco dobrzy dla nich jesteśmy? Tak? To do takiej Belgii czy
Hiszpanii Galowie pojechać sobie mogą i wykpić w satyryczny sposób miejscową
kulturę, a u nas już nie!? Bulwersujące!!! Do diaska, w albumie „Galera Obeliksa” nawet na Atlantydę trafiają
bo Uderzo się rzekomo pomysły na kraje które jego bohaterowie mają zwiedzić
skończyły! To tak jakby autor z pogardą szydził nam w twarz „prędzej poślę ich
na wyspę gdzie krowy latają niż dam by ich noga postała na Polskiej ziemi”
(tak, nie trzeba być druidem by wyłapać podtekst w tym komiksie) W ostatnim
albumie z kolei na kosmitów natrafiają... a nie fajniej by było jakby natrafili
na jakiegoś Polaka? Mh? MH!?
Nie! NIE! Nie będę się dłużej na obrót
spraw godzić, na Teutatesa! By udowodnić wam jak wielkim chybieniem ze strony
autorów było nie posłanie Asteriksów w nasze strony prezentuję wam wyobrażenie
jak taka przygoda mogłaby wyglądać!
Usiądźcie więc wygodnie, weźcie kilka dzików na przekąskę i niech ktoś zaknebluje barda nim ten zacznie śpiewać! Oto przed wami...
Usiądźcie więc wygodnie, weźcie kilka dzików na przekąskę i niech ktoś zaknebluje barda nim ten zacznie śpiewać! Oto przed wami...
Nasza opowieść zaczyna się w lesie,
gdzie polowanie Asteriksa i Obeliksa zostaje przerwane przez atak Germańskich
wojowników. Bohaterowie naturalne spuszczają im łomot lecz jak niebawem
odkrywają ów Goci nie są żądnymi podbojów barbarzyńcami, a żądni wrażeń turystammi.
Niestety spotkanie z Galami nie było jednak motywowane zakosztowania głównej z
okolicznych atrakcji (gdyby tak było wzięliby turnus w lokalnych obozach
warownych, tam legioniści mają to 24godzinny na dobę) Naszli ich bo jak
twierdzą nasi bohaterowie są im wini pieniądze. Asteriks z Obeliksem długo słuchają
zdezorientowani wyzwisk i wzmianek typu „nie
zmylicie nas tym, że zapuściliście wąsy”, aż niebawem wszystko robi się
jasne!
Jak się okazuje ów Goci brali swego
czasu udział w inwazji na ziemię Słowiańską (która nawiasem mówiąc okazała się
takim niewypałem, że przyrzekli sobie „nie powtórzyć tego nigdy więcej”) i tam
grupka wojowników została pewnego wieczoru okantowana przez dwóch – do
złudzenia przypominających Asteriksa i Obeliksa jegomości. Goci widzieli także
jak plama atramentu zamienia się w małpę i jeża na deskorolce ale byli tak
zalani, że wszystko wydarzyć się mogło. Nas bohaterowie
początkowo postanawiają olać całą sprawę, jednak niebawem napływa coraz więcej
i więcej skarg od różnych ludzi którzy padli ofiarą dwóch złowieszczych klonów. Ostatecznie dochodzą do wniosku, że nikt nie będzie psuł im ich image
(i to jako dodatkową zniewagę bez wąsów) i postanawiają coś z tym zrobić. Asteriks dostaje tykwę z magicznym
wywarem od druida Panoramiksa, Obeliks bierze największy i najcięższy menhir ze
swojego kamieniołomu, Kakofoniks dostaje po głowie bo chce zaśpiewać pieśń
pożegnalną i wraz z Idefiksem nasi bohaterowie udają do kraju Słowian „zasadzić
chamom kopniaka”!
Początkowo nikt nie wie jak
trafić do Słowian, nawet napotkane Rzymskie patrole, gdyż Cezar nas nie podbił bo... Bo co? Nie wystarczająco dobrzy dla niego
jesteśmy? Tak? To do takiej Belgii czy Hiszpanii... zresztą jedna burda na
raz. Na szczęście okazuje się, że piraci regularnie płynną swoim statkiem na
targi Słowiańskie gdzie handlują płytami (takimi do podłogi w łazience ma się
rozumieć) więc bohaterowie zabierają się z nimi do słowiańskiego portu!
Niestety sprawa się szybko
komplikuje, gdyż u Słowian zaczęło się właśnie „Euro 50 p.n.e.” a co za tym idzie wszystkie drogi są jeszcze nie
skończone co utrudnia komunikację. Obeliksowi rzecz jasna to nie wadzi bo
rozmiłował się w lokalnym bigosie który wchłania na wszystkich lokalnych
stacjach hektolitrami, a jak Asteriks spostrzega z miejscowymi trzeba ostrożnie
bo całymi kuflami wchłaniają jakiś magiczny wywar sprowadzany z Rosji („Czyżby
ten co go Panoramiks kiedyś przestrzegał, że ma jakąś większą moc od tego który
sam sporządza?”)
Naturalnie „bo to Asteriks” bohaterowie
doszukują się jakimi to zabawnymi końcówkami charakteryzują się imiona
miejscowych (wiecie, Egipcjanie „Is”, Rzymianie „Us”, Wikingowie „Af” czy z tam
„Son”) Po długim wypytywaniu tubylców o opinie o ich sąsiadach w celu poznania
imion tutejszych odkrywają, że „Jegomać” jest bez dwóch zdań tutejszą cechą
charakterystyczną jeśli o zakończenia imion idzie. Miejscowi okazują się
zresztą całkiem sympatyczni (to jest gdy już nie narzekają, że wszyscy
narzekają, na to jak to cały kraj Słowian narzeka, na narzekaństwo miejscowych)
jednak Asteriks z Obeliksem do końca postanawiają pozostać uprzedzeni w obawie
o ksenofobie, której jak to Galowie nie trawią ponad wszystko.
Ponieważ
droga do osady dwóch uzurpatorów jeszcze daleka Asteriks postanawia
zorganizować jakiś darmowy transport. Widząc powóz przewożący rannych do
szpitala w pożądanej mieścinie wpada na pomysł by udawali poszkodowanych. Niestety, realizuje swój plan zbyt spontanicznie i Obeliks nie wyłapuje, że jego przyjaciel kłamie...
– Widzi Pan woźnica, baaardzo boli nas w
krzyżu...
– Naprawdę? Bo mnie tylko ssie w
żołądku...
– Nie! Boli-nas-w-krzyżu...
– Tak? Bo mi się wydaje...
– JA
CI MÓWIĘ, ŻE TAK! MAMY PROBLEM Z KRZYŻEM!!!
– Widać, że swoi, ciągle mają spory na
temat krzyża...
Ostatecznie zabrani powozem bohaterowie
mijają plac budowy "Świątyni Opaczności" (planowane otwarcie "JUŻ za
rok"), wpadają na karykatury Lecha Wałęsy i Adama Małysza (bo innych znanych
Polaków nie ma), spotykają pielgrzymkę Słomkowo-kapeluszowych Babć ("Moherowe berety" nie były jeszcze zanne) i w hołdzie największemu dorobku kulturalnemu potomków
tutejszych pada gdzieś zdanie „Wercyngetoryks
była kobietą”. Być może rozgromili by jakąś blokującą drogę, groteskowo-obsceniczną
gej-paradę, jednak ze względu na czułość i poprawność polityczną pamiętamy
dobrze, że są tacy co upierają się, że homoseksualizm to współczesny wymysł
więc nie chcąc zranić ich uczuć postanawiamy pominąć ten ewentualny anachronizm
i podróż przebiega nudnie i bez żadnej przygody!
Tak czy siak Galowie docierają do
siedziby Słowiańskich uzurpatorów, których gród obchodzi cotygodniową żałobę
narodową, tym razem ponieważ kasztelan Mirmiłjegomać spadł z krzesła ["Ale głupi ci Słowianie!"]. Niestety obecność Asteriksa i
Obeliksa zostaje wykablowana zadufanym rywalom, a ci w swojej przebiegłości
postanawiają złapać Galów w pułapkę. Zwabiają ich do lokalnego klubu gdzie postanawiają osłabić bohaterów pozbawiając ich słuchu puszczając im Słowiański
Hip-Hop (brrrr...), a następnie posiekać „na plasterki”. Na szczęście
Asteriks i Obeliks okazują się być uodpornieni dzięki śpiewowi barda
Kakofoniksa, jednak nim mają okazję dać wrogom biecane manto, okazuje się, że
ci mają jeszcze jednego asa w rękawie. Otóż puścili po okolicy gołębie pocztowe
z fałszywą informacją, że reprezentacja Słowian przegrała mecz z Galią i teraz
nasi bohaterowie teraz mają na głowie całe miasto rozwścieczonych i
wzmocnionych obecnym magicznym wywarem Słowian (naturalnie fakt, że owy mecz
nie miał nigdy miejsca, a piłki nożnej jeszcze nie wynaleziono nie wydaje się
przeszkadzać nikomu)
Bijatyka trwa długo jednak nasi
bohaterowie ostatecznie zwyciężają dzięki sprytnemu manewrowi wyrwania
metalowych drzwi i użycia ich w formie tarcz, a także zrobienia pałek z gumy (a
tak pod drodze odkryli gumę w jednej scenie, ale ciężko upchnąć w tym
streszczeniu) które okazją się niezwykle skuteczna bronią przeciw miejscowym! "Klonom"
dostaje się łomot na który prosili się od samego początku i dwaj bohaterowie
otrzepując ręce wracają do swojej osady na ucztę z dzikami, zostawiając stos
Słowian z kolejną serią narzekań i problemów z krzyżem....
~Epilog~
I tak by to właśnie wyglądało! Album
na pewno zostałby okrzyknięty kolejnym klasykiem, doczekałby się adaptacji animowanej
i fabularnej, wszyscy Polscy fani zbulwersowaliby się tak nieprawdziwym
wyobrażeniem naszego kraju, na TVN24 ludzie co w życiu nie mieli komiksu w ręku
dyskutowaliby o tym „czemu to nie w porządku i jaka to jasna prowokacja ze
strony Francuzów”, zapłonęłyby stosy, na facebooku krążyłyby obrazki Tytusa
robiącego przykre rzecz Asteriksowi, Uderzo musiałby napisać przedmowę z
przeprosinami w późniejszej reedycji, a jakby przyjechałby do nas by załagodzić
sprawę byłby protesty, oburzenia
Polityków, a w najlżejszym obrocie spraw łysi gentelmani przewróciliby mu
samochód...
Była by o kolejna wspaniała przygoda
Gala Asteriksa, która niestety nigdy nie ujrzy światła dziennego! Jakie to
wszystko smutne i przykre...
P.S.
A
już wkrótce! „Asteriks w Holandii”!
Przyłącz się do Asteriksa i Obeliksa na ich wyprawie w celu zdobycia dla druida
Panoramiksa nasion kawy z jednego z lokalnych sklepów! Wiele wiatraków, wiele chodaków, wiele tulipanów i wiele, wiele wrażeń...
KONIEC;
Autor : Maciek Kur;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz