piątek, 24 maja 2013

Asteriks u Słowian!

  ~Przedmowa~
***

(Uwaga! Potencjalne ortografy!)

Jest rok 50 p.n.e. a Asteriks z Obeliksem zwiedzili już kawał antycznego świata! Byli w Egipcie, w Brytanii, Grecji... praktycznie wszędzie. Wszędzie? NIE! Jedna jedyna Polska nie pozostała przez nich odwiedzona! A co? Nie wystarczająco dobrzy dla nich jesteśmy? Tak? To do takiej Belgii czy Hiszpanii Galowie pojechać sobie mogą i wykpić w satyryczny sposób miejscową kulturę, a u nas już nie!? Bulwersujące!!! Do diaska, w albumie „Galera Obeliksa” nawet na Atlantydę trafiają bo Uderzo się rzekomo pomysły na kraje które jego bohaterowie mają zwiedzić skończyły! To tak jakby autor z pogardą szydził nam w twarz „prędzej poślę ich na wyspę gdzie krowy latają niż dam by ich noga postała na Polskiej ziemi” (tak, nie trzeba być druidem by wyłapać podtekst w tym komiksie) W ostatnim albumie z kolei na kosmitów natrafiają... a nie fajniej by było jakby natrafili na jakiegoś Polaka? Mh? MH!?
Nie! NIE! Nie będę się dłużej na obrót spraw godzić, na Teutatesa! By udowodnić wam jak wielkim chybieniem ze strony autorów było nie posłanie Asteriksów w nasze strony prezentuję wam wyobrażenie jak taka przygoda mogłaby wyglądać!

             Usiądźcie więc wygodnie, weźcie kilka dzików na przekąskę i niech ktoś zaknebluje barda nim ten zacznie śpiewać! Oto przed wami...

            Nasza opowieść zaczyna się w lesie, gdzie polowanie Asteriksa i Obeliksa zostaje przerwane przez atak Germańskich wojowników. Bohaterowie naturalne spuszczają im łomot lecz jak niebawem odkrywają ów Goci nie są żądnymi podbojów barbarzyńcami, a żądni wrażeń turystammi. Niestety spotkanie z Galami nie było jednak motywowane zakosztowania głównej z okolicznych atrakcji (gdyby tak było wzięliby turnus w lokalnych obozach warownych, tam legioniści mają to 24godzinny na dobę) Naszli ich bo jak twierdzą nasi bohaterowie są im wini pieniądze. Asteriks z Obeliksem długo słuchają zdezorientowani wyzwisk i wzmianek typu „nie zmylicie nas tym, że zapuściliście wąsy”, aż niebawem wszystko robi się jasne!

            Jak się okazuje ów Goci brali swego czasu udział w inwazji na ziemię Słowiańską (która nawiasem mówiąc okazała się takim niewypałem, że przyrzekli sobie „nie powtórzyć tego nigdy więcej”) i tam grupka wojowników została pewnego wieczoru okantowana przez dwóch – do złudzenia przypominających Asteriksa i Obeliksa jegomości. Goci widzieli także jak plama atramentu zamienia się w małpę i jeża na deskorolce ale byli tak zalani, że wszystko wydarzyć się  mogło. Nas bohaterowie początkowo postanawiają olać całą sprawę, jednak niebawem napływa coraz więcej i więcej skarg od różnych ludzi którzy padli ofiarą dwóch złowieszczych klonów. Ostatecznie dochodzą do wniosku, że nikt nie będzie psuł im ich image (i to jako dodatkową zniewagę bez wąsów) i postanawiają coś z tym zrobić. Asteriks dostaje tykwę z magicznym wywarem od druida Panoramiksa, Obeliks bierze największy i najcięższy menhir ze swojego kamieniołomu, Kakofoniks dostaje po głowie bo chce zaśpiewać pieśń pożegnalną i wraz z Idefiksem nasi bohaterowie udają do kraju Słowian „zasadzić chamom kopniaka”!
              Początkowo nikt nie wie jak trafić do Słowian, nawet napotkane Rzymskie patrole, gdyż  Cezar nas nie podbił bo... Bo co? Nie wystarczająco dobrzy dla niego jesteśmy? Tak? To do takiej Belgii czy Hiszpanii... zresztą jedna burda na raz. Na szczęście okazuje się, że piraci regularnie płynną swoim statkiem na targi Słowiańskie gdzie handlują płytami (takimi do podłogi w łazience ma się rozumieć) więc bohaterowie zabierają się z nimi do słowiańskiego portu!  
            Niestety sprawa się szybko komplikuje, gdyż u Słowian zaczęło się właśnie „Euro 50 p.n.e.” a co za tym idzie wszystkie drogi są jeszcze nie skończone co utrudnia komunikację. Obeliksowi rzecz jasna to nie wadzi bo rozmiłował się w lokalnym bigosie który wchłania na wszystkich lokalnych stacjach hektolitrami, a jak Asteriks spostrzega z miejscowymi trzeba ostrożnie bo całymi kuflami wchłaniają jakiś magiczny wywar sprowadzany z Rosji („Czyżby ten co go Panoramiks kiedyś przestrzegał, że ma jakąś większą moc od tego który sam sporządza?”)
              Naturalnie „bo to Asteriks” bohaterowie doszukują się jakimi to zabawnymi końcówkami charakteryzują się imiona miejscowych (wiecie, Egipcjanie „Is”, Rzymianie „Us”, Wikingowie „Af” czy z tam „Son”) Po długim wypytywaniu tubylców o opinie o ich sąsiadach w celu poznania imion tutejszych odkrywają, że „Jegomać” jest bez dwóch zdań tutejszą cechą charakterystyczną jeśli o zakończenia imion idzie. Miejscowi okazują się zresztą całkiem sympatyczni (to jest gdy już nie narzekają, że wszyscy narzekają, na to jak to cały kraj Słowian narzeka, na narzekaństwo miejscowych) jednak Asteriks z Obeliksem do końca postanawiają pozostać uprzedzeni w obawie o ksenofobie, której jak to Galowie nie trawią ponad wszystko.  

            Ponieważ droga do osady dwóch uzurpatorów jeszcze daleka Asteriks postanawia zorganizować jakiś darmowy transport. Widząc powóz przewożący rannych do szpitala w pożądanej mieścinie wpada na pomysł by udawali poszkodowanych. Niestety, realizuje swój plan zbyt spontanicznie i Obeliks nie wyłapuje, że jego przyjaciel kłamie...
            – Widzi Pan woźnica, baaardzo boli nas w krzyżu...
– Naprawdę? Bo mnie tylko ssie w żołądku...
– Nie! Boli-nas-w-krzyżu...
– Tak? Bo mi się wydaje...
JA CI MÓWIĘ, ŻE TAK! MAMY PROBLEM Z KRZYŻEM!!!
– Widać, że swoi, ciągle mają spory na temat krzyża...

            Ostatecznie zabrani powozem bohaterowie mijają plac budowy "Świątyni Opaczności" (planowane otwarcie "JUŻ za rok"), wpadają na karykatury Lecha Wałęsy i Adama Małysza (bo innych znanych Polaków nie ma), spotykają pielgrzymkę Słomkowo-kapeluszowych Babć ("Moherowe berety" nie były jeszcze zanne)  i w hołdzie największemu dorobku kulturalnemu potomków tutejszych pada gdzieś zdanie „Wercyngetoryks była kobietą”. Być może rozgromili by jakąś blokującą drogę, groteskowo-obsceniczną gej-paradę, jednak ze względu na czułość i poprawność polityczną pamiętamy dobrze, że są tacy co upierają się, że homoseksualizm to współczesny wymysł więc nie chcąc zranić ich uczuć postanawiamy pominąć ten ewentualny anachronizm i podróż przebiega nudnie i bez żadnej przygody!
           Tak czy siak Galowie docierają do siedziby Słowiańskich uzurpatorów, których gród obchodzi cotygodniową żałobę narodową, tym razem ponieważ kasztelan Mirmiłjegomać spadł z krzesła ["Ale głupi ci Słowianie!"]. Niestety obecność Asteriksa i Obeliksa zostaje wykablowana zadufanym rywalom, a ci w swojej przebiegłości postanawiają złapać  Galów w pułapkę. Zwabiają ich do lokalnego klubu gdzie postanawiają osłabić bohaterów pozbawiając ich słuchu puszczając im Słowiański Hip-Hop  (brrrr...), a następnie posiekać „na plasterki”. Na szczęście Asteriks i Obeliks okazują się być uodpornieni dzięki śpiewowi barda Kakofoniksa, jednak nim mają okazję dać wrogom biecane manto, okazuje się, że ci mają jeszcze jednego asa w rękawie. Otóż puścili po okolicy gołębie pocztowe z fałszywą informacją, że reprezentacja Słowian przegrała mecz z Galią i teraz nasi bohaterowie teraz mają na głowie całe miasto rozwścieczonych i wzmocnionych obecnym magicznym wywarem Słowian (naturalnie fakt, że owy mecz nie miał nigdy miejsca, a piłki nożnej jeszcze nie wynaleziono nie wydaje się przeszkadzać nikomu)

            Bijatyka trwa długo jednak nasi bohaterowie ostatecznie zwyciężają dzięki sprytnemu manewrowi wyrwania metalowych drzwi i użycia ich w formie tarcz, a także zrobienia pałek z gumy (a tak pod drodze odkryli gumę w jednej scenie, ale ciężko upchnąć w tym streszczeniu) które okazją się niezwykle skuteczna bronią przeciw miejscowym! "Klonom" dostaje się łomot na który prosili się od samego początku i dwaj bohaterowie otrzepując ręce wracają do swojej osady na ucztę z dzikami, zostawiając stos Słowian z kolejną serią narzekań i problemów z krzyżem....
     
~Epilog~


            I tak by to właśnie wyglądało! Album na pewno zostałby okrzyknięty kolejnym klasykiem, doczekałby się adaptacji animowanej i fabularnej, wszyscy Polscy fani zbulwersowaliby się tak nieprawdziwym wyobrażeniem naszego kraju, na TVN24 ludzie co w życiu nie mieli komiksu w ręku dyskutowaliby o tym „czemu to nie w porządku i jaka to jasna prowokacja ze strony Francuzów”, zapłonęłyby stosy, na facebooku krążyłyby obrazki Tytusa robiącego przykre rzecz Asteriksowi, Uderzo musiałby napisać przedmowę z przeprosinami w późniejszej reedycji, a jakby przyjechałby do nas by załagodzić sprawę byłby protesty,  oburzenia Polityków, a w najlżejszym obrocie spraw łysi gentelmani przewróciliby mu samochód...

            Była by o kolejna wspaniała przygoda Gala Asteriksa, która niestety nigdy nie ujrzy światła dziennego! Jakie to wszystko smutne i przykre...


P.S.
A już wkrótce! „Asteriks w Holandii”! Przyłącz się do Asteriksa i Obeliksa na ich wyprawie w celu zdobycia dla druida Panoramiksa nasion kawy z jednego z lokalnych sklepów! Wiele wiatraków, wiele chodaków, wiele tulipanów i wiele, wiele wrażeń...  

KONIEC;
Autor : Maciek Kur;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz