sobota, 16 sierpnia 2014

Lekcje komedii z Asteriksów : Jak śmieszyć wielokrotnie tym samym (tzw. lekcja running gag') Część 2.


Vis Comica!

Ostatnio przeanalizowałem na ile sposób może bawić jeden dowcip, a konkretnie Kakofoniks dostający łomot za artystystyczne aspiracje.

Uznałem tym razem rzucić na warsztat inny przewijający się przez serię gag, tym razem jeden taki który moim zdaniem był zwykle dosyć "chybił-trafił"  :
Wódz Asparanoiks spadający z tarczy!  Wbrew pozorom jest to być może najbliższe "Chaplinowskiej skórce od banana" ze wszystkich stałych gagów w serii.

Dla "Asteriksowych laików" to często główny motyw z którym jest kojarzona ta postać... i znów brzmi jak jeden co powinien być przestać być zabawny po pierwszym-drugim razie. Mam na myśli na ile można śmiać się z tego, że ktoś upadł?

Jak pisałem w ostatnim artykule Goscinny jednak zasługuje na spore uznanie :
Wódz porusza się na tarczy, zawsze jest na niej widziany. Aż prosi się by zrobić ten dowcip na dzień dobry. Tym czasem motyw pojawia się po raz pierwszy dopiero... w czternastym albumie, czyli gdy seria jak i postać istniała już dobrą dekadę.
Oczywiście tu i tam zrobił drobne dowcipy wykorzystujące środek transportu wodza, wystarczyć choćby rzucić okiem na unikatowy sposób w jaki uprawia jogging :

Jednak to nie było w jego stylu rzucić coś banalnego zanim miał na to faktycznie dobry pomysł.

I rzeczywiście, pierwsze wykorzystanie tego motywu jest moim zdaniem jedym z najzabawniejszych w serii :
Obojętnie czy jest to pierwszy raz, gdy widzimy motyw jest to zabawne. Jeśli zobaczylibyśmy jak tragarze podnoszą wodza wewnątrz chaty, wybiegają, a ten wali głową w ścianę nie miałoby to tego efektu. Śmieszy nas to, gdyż zwyczajnie zostaliśmy wzięci z zaskoczenia, nie widząc sytuacji bezpośrednio, a sam skutek. Działa to, gdyż już bardzo dobrze wiemy w jaki sposób porusza się Asparanoiks.

Tu puenta z kolei nie działałaby bez powyższej sceny, dzięki której wiemy, że Asparanoiks ledwie co powrócił na tarczę...
(Swoją drogą przepraszam, że jakość skanów jest daleka od idealnej jednak nie chodzi mi tu o jakąś prezentację piękna rysunków Uderzo tylko zilustrowanie analizy którą przeprowadzą)

Motyw powraca wielokrotnie w kolejnym albumie pt. "Niezgoda" :
Niby ten sam dowcip jednak jest jeszcze zabawniejszy. Niby prosty obraz ale współgra tu wiele elementów : Po pierwsze pomaga czasowanie - nie tylko nie widzimy bezpośrendio uderzenia, jednak na efekt humorystyczny wpływa tak naprawdę jak szybko przeszkoczyła akcja między komendą wodza, a puentą, którą jest nonszalancka (a co za tym idzie komicznie nie adekwatna do sytuacji) wypowiedź wodza. Dodatkowo widzimy wszystko z punktu widzenia tragarzy, któży odkryli stratę wodza dopiero po wejściu. Humor podbija też wyraz twarzy żony wodza. Jest na niego tak wściekła, że wisi jej, że właśnie zrobił sobie krzywdę i traktuje to jako coś zupełnie normalnego.

 Tu trochę mniej śmieszne, jednak ciągle robi swoje : Wódz jest zbyt wkurzony by pamiętać o tragarzach, a ci zbyt lojalni by nie wyoknać swojej pracy. Naturalnie jak w przypadku Kakofoniksa miejmy na uwadze, że między tymi gagami upływa zwykle sporo czasu ("stron") Mamy więc czas by zapomnieć o tym i efektownie łapie nas to z zaskoczenia.
 Gag powraca znów. Tym razem bawi nas dzięki reakcji wodza w ostatnim kadrze. Nie ma już sił być wkurzony i tylko wzdycha ile razy go może to jeszcze spotkać w tej samej historii.
Zobaczymy?
Widzicie? Humor już nie czerpie się z upadku co z jego degustacji głupotą podwładnych i ile to razy mogą popełnić tę samą wpadkę. W pewnym stopniu mam wrażenie, że wykorzystano w tym albumie prawie wszystkie możliwe wariacje na temat tego gagu.

W sumie zapomniałem o innym ważnym elemencie dzięki któremu to działa : godności. Asparanoiks ma jej wiele - to w końcu wódz osady, zresztą budwał sobie ją w naszych oczach przez 14 wcześniejszych albumów serii. Gdyby spotkało to jakiegoś "wioskowego głupka" albo żebraka nie byłoby to zabawne. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do upokorzeń co z tego, że spotkało go kolejne? Aspranoiks próbuje wyglądać godnie i budzić szacunek, ale przez zwykły pech mu to nie wychodzi. Zwróćcie też uwagę, że powody przez które spada są coraz bardziej dobijające. Zaczęło się na konkretnych komendach, teraz nie może nawet użyć określenia związanego z pochyleniem by nie "paść" ofiarą swoich nosicieli. Pomagają towarzyszące temu żarty słowne.
W kolejnym albumie ("Asteriks u Helwetów") Asparanoiks zwalnia tragarzy i zatrudnia Asteriksa z Obeliksem na ich miejsce. Akcja przenosi się na bardzo długo (7 stron!) w inne miejsce, dzięki czemu pochłonięci mającą tam miejsce intrygą zapominamy o nowej profesji naszych bohaterów.
Więc, gdy akcja wraca do osady i Panoramiks oznajmia :
BAM! Bierze nas to z nienacka! Świetny przykład żartu który został zasiany o wiele wcześniej.
W albumie "Podarunek Cezara" ciągłe upadki działają, gdyż za każdym razem są pokazane z innej strony. Tu widzimy wpierw efekt, a potem dowiadujemy się co miało miejsce. Niby proste wizualnie urozmaicenie jednak dzieki temu nie czujemy monotonii i żart jest ciągle zabawny.
Tu z kolei widzimy sytuację bezpośrednio z puntku widzneia jendego z tragarzy. Wódz zobojętniały na obrót spraw i mniejszy nosiciel któremu sytuacja także nie wydaje się robić różnicy podbijają dowcip. Warto też zwrócić uwage na kurę przy hełmie- detal który może łatwo umknąć - towarzyszy gagowi ilekroć pojawia się w albumie.
A tu perspektywa wyłącznie wodza - znów sytuacja bierze nas z zaskoczenia.
Ten przykład jest z solowego albumu Uderzo. Zjednej strony trzeba dać mu plusik, że spróbował zastosować jakąś wariację. W teorii to działa : Asparanoiks chce uniknąć ciągłych upokorzeń, znajduje więc alternatywę, niestety kończy się jak zawsze. Niestety wykonanie nie jest zbyt efektowne. Pomysł z wozem jest zwyczajnie dziwaczny, a wcześniejsze upadki pojawiały się jednak z nienacka. Tu uniknięcie spadania z tarczy jest głównym problemem więc z góry wiemy jak to sie skończy. Komentarze tragarzy i Dobrominy z kolei są nieco na siłę, jakby autor wiedział, że to średnio zabawne, więc dorzucił coś na wszelki wypadek by rozbawiło czytelnika jeśli sam gag nie wypali.
Tu niestety też nie działa to specjalnie. Po prostu po raz kolejny widzimy jak wódz spada i się wścieka.Samo w sobie przestało być to zabawne już dawno, brakuje pomysłu (choć narysowane dynamicznie mimo wszystko)
Tu gag z kolei działa słabo... Nie tylko widzieliśmy go w prawie identycznej wariacji w "Niezgodzie" ale jest też zbyt wymuszy. Kiedy ostatni raz słyszeliśmy określenie "pochylmy się nad jej zawartością"? Podobnie ma się sytuacja w animowanym "Asteriks kontra Cezar", gdzie tragarze puszczają tarczę bo wódz powiedział [odwołując się do Obeliksa] "Straci grunt pod nogami". Nie ma sensu by odebrali te zdanie jako komendę więc nie jest to śmieszne.
 A tu kolejna wariacja Uderzo która niestety okazuje się niewypałem. Nie ma powodu dla którego Asparanoisk spada z krzesła, upadek sam w sobie nie jest zabawny... całość wydaje się na siłę wrzucona w tę scenę. Komentarz, że wódz teraz umie "ośmieszać się samodzielnie" niestety wydaje się na siłę, gdyż w tym albumie nie spadł wcześniej z tarczy ani razu więc nie mamy odruchowego skojarzenia między sytuacjami.

W przeciwieństwie do relacji Kakofoniksa z Automatiksa, spadanie z tarczy Asparanoiska nie jest niestety żartem pozwalającym na szczególnie kreatywną ewolucję. Jednocześnie w odróżnieniu od śpiewu barda i temperamentu kowala, NIE JEST to nierozłącznym elementem osobowości Asparanoiska. To raptem jego atrybut. Twórcy nie muszą więc obowiązkowo wysilać się w każdym albumie by wymyślać nowe sposoby na opowiedzenie tego gagu, a nawet mieć całą historię, gdzie wódz gra główne skrzypce, a fani zbyt skupieni na charakterze za który go lubią, nawet nie spostrzegą, że czegoś brakuje. Autorzy zaś mogą spokojnie czekać, aż coś godnego uwagi strzeli im pewnego dnia samo do głowy...

Pozdrawiam
Maciej Kur

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz