poniedziałek, 10 października 2011

Recenzja - Król Lew... w 3D!!!!

Zaintrygowany tradycyjnie animowanym filmem w technologii 3D, na wielkim ekranie poszedłem pewien czas temu na "Króla Lwa" i... było Ok.
Nie wyglądało źle, ale też bez rewelacji. Bez większej różnicy prawdę mówiąc. Niby wszystko bardziej przestrzenne, postacie w kilku momentach wyglądały dziwnie, ale ogółem dodatek w postaci 3D ni ziembi ni grzeje.

To ciężka spowiedź jeśli jest się hardcorowym fanem Disneya ale "Król Lew" nie zaliczał się nigdy do moich ulubionych filmów tego studia. Choć film cieszy się niewątpliwym kultem, jeśli miałby zrobić szczerą listę nie był by w mojej top piątce, a być może nawet w top dziesiątce. NIE dlatego, że jest zły ale dlatego, że poprostu znam całą masę filmów Disneya które uważam, za o wiele lepsze bądź poprostu bardziej trafiły mi w gusta.

Choć wszyscy zawsze pamiętają przekomicznych Timona i Pumbę i ich "Hakunę Matatę", dla mnie to był zawsze najsłabszy fragment filmu. Znów - to NIE jest zła piosenka, poprostu o wiele bardziej wolę "Przyjdzie czas", "Krąg życia" czy "Strasznie już być tym Królem chcę"...

Mam także mieszane odczucia co do przesłania... Niby mówi o tym by nie uciekać od swoich obowiązków, ale jest coś dziwnego w tym całym "Musisz pamiętać kim jesteś". Simba urodził się w monarchii, więc musi zostać królem czy mu się podoba czy nie. Nie może od tak powiedzieć sobie "Walę to" i i iść, cieszyć się beztroskim życiem  z kumplami. Nie, nie może bo wtedy rozlatuje się "Święty Krąg Życia" i zaczyna panować chaos. Niby ma to ręce i nogi w kontekście filmu, ale poprostu jest to dosyć mało uniwersalne przesłanie.
No bo co nam próbuje powiedzieć ta opowieść? "Jak nie zajmiesz rolę którą narzuca ci odgórnie społeczeństwo to ucierpi dobro ogółu"?
Nie posunął bym się co prawda do mówienia, że film jest o komuniźmie (bądź socjaliźmie czy kapitaliźmie) jak to jedni...



...poprostu jest w tym wszystkim coś nie do końca halo. Z drugiej strony ile z was widziało ten film tuziny razy i ani razu nie zastanawiało się nad tym jakie jest ogólne przesłanie tej historii?

Także z hipokryzji filmów muszę wytknąć fakt, że przez pierwsze pół godzinny filmu Zazu jest co rusz przez coś zgniatany, rozdeptywany (w tym przez słonie) i nie tylko jakoś ma się dobrze, ale cierpienie które zaznaje przedstawiane jest jako zabawne... Fajnie, jednak gdy Mufasa spada ze skały i zostaje zadeptany przez stado antylop jest to nagle smutne i tragiczne. Zastanawiam się czy dzieci śmiałyby się gdyby Ta scena miałaby miejsce PO śmierci Mufasy :

Nie to bym krytykował. Tak tylko gdybam..



Cieszy mnie pomysł by Disney wznowił w kinach więcej swoich klasycznych filmów. "Mała Syrenka" i "Piękna i Bestia" to były pierwsze filmy jakie zobaczyłem w kinie i było by frajdą zobaczyć je ponownie na wielkim ekranie.
Kurcze, bym był nawet za trendem by regularnie wznawiać w kinach stare filmy (niekoniecznie w 3D) Kto by nie był za zobaczeniem na wielkim ekranie "Milczenia owiec", "Dobrego, złegoy i brzydkiego", "Lśnienia", "Lotu nad kukułczym gniazdem", "Ben Hura" czy być może coś z naprawdę starych filmów jak "Nietolerancja" czy coś z Chaplina.
To by dopiero byłaby gratka...

Pozdrawiam
~Pan Miluś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz