sobota, 22 października 2011

Recenzja : Melies the Magician (DVD)


Spragniony odświeżenia sobie początków historii kina postanowiłem zakupić jakieś kolekcję najstarszych ojców kina to jest Braci Lumiere i Georges’a Meliesa.

Wydawało mi się instynktownie oczywiste, że historycy filmowi zadbali o to by dorobki twórcze tych Panów były powszechnie dostępne na DVD (są w domenie publicznej do licha).  W jak najlepszej jakości (jak na te filmy ma się rozumieć), w obfitych zestawach zawierających nie tylko chronologicznie ułożony zbiorek filmów (niby mieli tego wiele, ale nie można zapominać, że większość tych filmów trwa zaledwie kilka minut), a także jakiś obfity film dokumentalny retrospektywa, komentarz audio-historyjków i ze dwa urozmaicające zakup bonusy.
Istnienie takich produktów powinno być oczywistą i oczywistością i obowiązkową lekturą na półce każdego prawdziwego miłośnika kinematografii...

Tymczasem na Amazonie nie znalazłem nic poświęconego Lumierom (!!!) Jest jeden czy dwa filmy dokumentalny o początkach kina, ale zero jakichś konkretnych kolekcji.

POWAŻNIE!? Ojcowie kinematografii, ludzie bez których nie mielibyśmy dziś kina (Ok., pewnie byśmy mieli bo tyle wtedy z tym eksperymentów robili, że pewnie ktoś by inny prędzej czy później wynalazł ale jednak) i zero DVD poświęconych ich twórczości?!

O! O takim Edisonie jest kolekcja! Całe cztery DVD z jego chronologicznymi filmami (i pewne jakimiś dodatkami) ale z tego co widzę drogie jak diabli i dostępne tylko z drugiej ręki bo wyprzedane. Ale o Lumierach? Nic! Zero!

Ale popatrzmy na kogoś kto o wiele bardziej mnie interesuje Gorgesa Meliesa. Bo fajnie, że Lumierowie umieli nakręcić pociąg jak przyjeżdża na stacje, ale Melies pewnie zrobiłby ten sam film tylko, że pociąg by zniknął zamieniając się w stado motyli albo coś w tę stronę.

                                                       
Ok.! Jest jedna kolekcja – „Melies the magician”! Z opisów wynika, że DVD zawiera kolekcję jego filmów i film dokumentalny (jako dodatek). Gdzieś mi coś mignęło o prawie czterech godzinach materiału. Wybornie. Być może nie będzie to  obfity zestaw ale przynajmniej główne smaczki jego dorobku...

Niestety! Zostałem zmylony. To film dokumentalny jest tu główną atrakcją, a dzieła twórcy stanowią dodatek/uzupełnienie. Jest ich raptem piętnastka (biorąc pod uwagę, że Melies zrobił ich ponad 500 to krople w morzu), w dodatku zlepione w formę retrospektywy z wnuczką Meliesa w roli narratora (jakby ją wyciąć, to całość trwałaby około 40 minut, tak trwa równo godzinę).

                                 
Rzecz jasna nie będę mieszał z błotem tego produktu gdyż sam w sobie jest bardzo dobry. Dokument trwa PONAD dwie godzinny, jest świetnie wykonany, doszczętnie wyczerpuje temat życia Meliesa, między innymi wyjaśniając jak wykonał część ze swoich efektów specjalnych. Jako bonusik kilka razy w paru momentach pojawia się słynny Meliesowski księżyc i kilknięcie go przenosi nas do filmu o którym właśnie mowa, ale są to niestety wyłącznie filmy z znajdującej się na płycie piętnastki.

Napomniana „kolekcja” jest zlepiona w jedną ciągłość, połączona w formę prezentacji w kinie, z wnuczką Meliesa w roli narratora i z pianistą grającym „na żywo” muzykę. To całkiem trafiony pomysł – z sympatycznym wprowadzeniem na początku prezentacji i krótkim przerywnikiem między filmami dodającym im kontekst. Dodaje to także atmosfery epoki w której filmy były puszczane. Moja jedyna uwaga to fakt, że wnuczka Meliesa okazyjnie komentuje W TRAKCIE filmów! Głównie wyjaśniając nam fabułę. Rozumiem, że „zewnętrzna narracja” grała rolę gdy te filmy były puszczane w kinach, jednak naprawdę bym wolał gdyby była opcjonalna. Taka „Podróż na księżyc” naprawdę świetnie się broni bez żadnych dopowiedzeń, pozostawiona wyłącznie interpretacji widza.

W kolekcji mamy :
1* Un Homme De Tetes  – Melies odrywa sobie głowę i te zaczynają śpiewać. Wyborne!
2* Le Voyage Dans La Lune – Najbardziej znany film Meliesa. Grupa naukowców zostaje wystrzelona z armaty na księżyc i następnie przystępuje do jego podboju. Pierwszy film science fiction, istnie bajeczny i miejscami bardzo zabawny (najwyraźniej opcja parasola zmieniającego się w grzyb po wbiciu go w powierzchnię księżyca kwalifikuje się jako nauka) Co istotne to pełna wersja, z scenami zagubionymi przez lata, a odnalezionymi stosunkowo niedawno.

                                
3* Le cake walk infernal – Piekło w interpretacji Meliesa. Strasznie jak na owe czasy spektakularne.
4* Le Tripot Clandestin – Grupa hazardzistów kontra Policja. Nic dodać nic ująć.
5* Le Melomane – Melies wraca do bawienia się głową, tym razem zamieniając je w nuty w dziwnym muzycznym świecie. Świetnie po prowadzony pomysł jak na film niemy.
6*Le chaurdon infernal – Pierwszy barwny film w zestawie. Melies jako diabeł wrzuca kobiety do kociołka (hum). Film niestety kończy się dosyć urwanym ujęciem diabła wskakującego do kociołka, przez co przeskakuje do ludzi w kinie zbyt gwałtownie z muzyką ciągle grającą w tle. Szkoda, że nie zakończyli tego po prostu kilkoma sekundami ciemności, bo wygląda tak jakby ucięli kilka sekund filmu.



7* L’homme a le tete en cauotchouc – „Egocentryk” Melies daje upust swojemu fetyszowi odcinania swej głowy w historii o człowieku który tworzy głowę z gumy, a następnie ją powiększa.
8* Les Cartes Vivantes – Melies robi sztuczkę karcianą na gigantycznych kartach do gry które zaczynają ożywać.
9*Les Affiches En Goguette – Satyryczna anegdota parodiująca ówczesne afisze reklamowe. Jak zostaje nam w między czasie wyjaśnione przez wnuczkę Meliesa jej dziadek wynalazł reklamy i product placement. A mamy mu za to dziękować gdyż... ?  
10*Le Locataire Diabolique – Drugi barwny film w zestawie. Pewien jegomość wyciąga z walizki całe umeblowanie mieszkania, a później pakuje wszystko powrotem gdy przychodzi kolej na zapłacenie czynszu.
11*Le Rois Du Maquillage – Melies rysuje karykatury, w które zaczyna się kolejno przemieniać.
12* Le Thaumaturge Chinos – Ten film mogę streścić – Melies biega przebrany za Chińczyka i robi niesłychanie dziwne rzeczy i magiczne sztuczki.

13*Barbe-Blue – Opowieść o Sinobrodym. Jak dla mnie istna perełka i najciekawsza rzecz na płycie, bo nie jest tak znany jak podróż na księżyc ale równie epicki w swoim wykonaniu. Definitywnie jest to także jedyny gdzie narracja wnuczki Meliesa jest świetnym uatrakcyjnieniem zamiast rozproszeniem.

 
14*Nouvelles Luttes Extravagantes – Siłujące się Panie i Panowie z wieloma świetnymi iluzjami tu i tam. Całość wydaje się wręcz prekursorem kreskówek ala Loony Tunes.
15*L’homme orchestre – Melies pokazał nam, że umie powielać głowy to teraz powiela całego siebie i tworzy nam niebywały koncert.

Szczerze mówiąc gdyby na płycie znalazło się z dziesięć filmów więcej (głównie z tych naprawdę epickich jak ten o królestwie wróżek, podróż na biegun czy Meliesowskie 200 000 mil podwodnej żeglugi), a DVD byłoby naprawdę wartę polecenia nie jako „Świetny dokument”, a jako „Całkiem przyjemny zbiór najlepszych filmów Meliesa”. Póki co DVD mogę polecić tylko jako to pierwsze i w tej kategorii jest warte swojej ceny, a kolekcja choć (obiektywnie patrząc) skromna jest mimo wszystko niezwykle sympatyczna.

Pozostaje nic innego jak wzruszenie ramionami i poczekaniu na moją wymarzoną kolekcję...  

                             

 ~Pozdrawiam
Pan Miluś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz