sobota, 14 maja 2011

Heroes of Might and Magic III – Najpiękniejszy balet jaki uroił się w mojej głowie!

Jak co „Noc w Muzeum” spędziłem mój sobotni wieczór biegając jak głupi od Warszawskiego muzeum do muzeum! Okazja niesłychana – no bo hej! Poco mam w ciągu roku iść za śmiesznie małe pieniądze (nie mówiąc już o dniach gdy wejście jest za darmo), oglądać eksponaty, które normalnie mi zwisają w odludnionym muzeum, skoro mogę na odwal się oblecieć je w jedną noc przepychając się przez masowe tłumy innych Warszawiaków, którym nagle przypomniało się, że mamy jakieś muzea w tym mieście?

Tak – nie jestem za dobry jeśli o gierki w cynizm i sarkazm biega, ale powyższy akapit powinien wam streścić co o całej akcji sądzę. Po prostu tego zjawiska nie rozumiem, tym bardziej ludzi którzy się w nią wkręcają, dla samego powiedzenia „W noc muzeum... byłem w muzeum nocą”. Klasa pełną gębą. Oczywiście dla równowagi by nie było, że obśmiewam tylko tak zwaną „klasę inteligencką” rzucę komentarz o ludziach z przeciwnej beczki robiąc wzmiankę, że „Euro Wizji” też nie oglądałem bo to durne i zyskując tym samym obiektywizm przejdę do głównego tematu.  

Ponieważ nie potrzebuję „Nocy w teatrze...” aby cieszyć się bezdennym skarbcem świata kurtyn mój sobotni wieczór spędziłem w Teatrze Wielkim na „Romeo i Julii” Proklolfiewa. Podobnie jak w przypadku Oper czy Filharmonii – Delektuję się tym... Jednocześnie nie jestem jakimś wybitnym znawcą czy kimś komu detaliczna historia i nazwa każdego utworu jest do szczęścia potrzebna. Balet to balet. Jedne lepsze, inne gorsze, nie jestem wymagający – byle bym przyjemnie spędził te kilka godzin, a jak jakąś refleksję wyniosę to zawsze przyjemnie będzie.

I tak było – wykonanie wyśmienite, od choreografii (zwłaszcza w trakcie pojedynków), po oświetlenie. Nawet nie zauważyłem kiedy się skończyło... jednocześnie prymitywniejsza część umysłu nie pozwala na powstrzymanie się od przyrównania całego widowiska do zeszłorocznego EuroPride. Głupawy stereotyp „baletmistrz = gej”, głupawym stereotypem „baletmistrz = gej”, ale to naprawdę  jedna z tych osłon, gdzie reżyser najwyraźniej poświęcił sporo czasu wpajając aktorom motywacje – „Twój bohater jest w głębi duszy najbardziej zniewieściałą niewiastą jaka niewieściła się w niewiastowie i desperacko afiszuje się tym w każdej sekundzie swojego życia” (Kurcze! Nie zdziwiłbym się jeśli tytuł miał być „,Romeo i Julian” ale ktoś się kopnął o literkę) Rzecz jasna nie chcę nikogo urazić, tym bardziej, że tancerze których  dziś widziałem zademonstrowali talent o jakim mógłbym tylko pomarzyć i  nie widzę nic złego w postaci mężczyzny o nieco „kobiecej” stronie (Byłbym zajebistym hipokrytą jakbym uważał inaczej! Nie od parady ten blog się nazywa „MILUSIOWE ekstazy). Po prostu widowiska tego typu, pomimo całej kultury i wartości jaką sobą niosą, muszą pogodzić się z faktem, że prędzej czy później ktoś skomentuje je w taki, a nie inny sposób więc wolę od razu wyrzucić to z siebie, nie udając, że całe widowisko spędziłem zadumany „Matko! Jaki to wzorowy  obraz Heteroseksualności!”

(Zresztą są o niebo gorsi – poszukajcie mojego tekstu na temat przeżyć z chamstwem w trakcie „Carmen”)

Dziś moją głowę zaprzątnęło jednak coś o niebo innego! Podziwiam spektakl, wszystko idzie pięknie, dochodzimy do sceny balu...  DO LICHA! Skąd ja znam tą muzykę!? Jakbym słyszał ją setki razy, ale teraz po raz pierwszy mam z nią do czynienia w swoim pełnym obliczu i potędze! Nagle w mojej wyobraźni dochodzą znajome efekty dźwiękowe... klimat... kliknięcia...

TAK! To muzyka z „Heroes of Might & Magic III”!!! Gry komputerowej fantasy tak prostej, a jednocześnie tak przyjemniej, że nie znam osoby która w nią nie grała, a jeśli istnieje to serdecznie pogardzam jej egzystencją (piszę z przymrużeniem oka ma się rozumieć) Coś przepięknego! Nawet nie kojarzę sobie w którym dokładnie momencie gry w tle leciała ta melodia! Może w „Inferno”, może w lodowej fortecy... Zresztą nie istotne! Sentyment i nostalgia ogarnęły mnie potężnie! Przypomniało mi się jak na jednym „Podcaście” na Spill.com ktoś opowiadał, że był na koncercie, gdzie profesjonalna orkiestra grała melodyjki z gier komputerowych i dostał łez w oczach, gdy zabrzmiała „ZELDA” . Czuję się podobnie... No prawie, bo rzecz jasna to twórcy „Herosów” musieli ściągnąć melodię z baletu, a nie vice versa. Od tego jest w końcu muzyka klasyczna – Możesz kopiować ją do upadłego i nikt cię nie pozwie! Cały „Sound Trak” Smerfów to w zasadzie same klasyczne kawałki.

Kurcze – cała sekwencja nawet dekoracjami mi o „Herosów” zahacza! Kostiumy na balu są cudaczne („goblino-podobne”), zielone oświetlenie, w tle coś się pali... Jestem wciągnięty! Teraz resztę baletu nachodzą mnie skojarzenia z grą! Ostatecznie Montechci są w rażąco niebieskich barwach, a Capuletii w czerwonych (Parysowi tyko kosy i rogów brakuje) Ba! W jednej scenie są na moment nawet ustawieni naprzeciw siebie jak na szachownicy szykując się do ataku... O! I mamy mnichów w ciemnych kapturach co twarzy nie widać i jednego pomocnego ojczulka co daje Julii truciznę (nic tylko księgi zaklęć mu brakuje), tu ktoś dmucha Romeowi jakiś mistyczny pyłek w twarz, jak wspomniałem sporo świetnych scen pojedynków, zresztą także scen śmierci, tu tańczą kwiatowe wróżki (Tak. KWIATOWE WRÓŻKI są w tej wersji Szekspirowskiego dramatu! Jak nic to dodatek „Armagedon Blade”) i wreszcie mamy sekwencje, gdzie niosą przypuszczalnie-martwą Julię na ołtarz.... No jasne! To jak w grze – zanoszą ją do Nekropolis by wymienić jej zwłoki na armię szkieletów! Oh, nie!
Ktoś powie, że się błaźnie ale cóż poradzić? Znajoma muzyka przewijająca się przez cały balet nadała mi wszystkiemu zupełnie nowego geekowego wymiaru. Doceniam balet za to czym jest, ale jednocześnie chcę czy nie chcę, głosik w mojej głowie nie może się opamiętać od porównań i podobieństw z „Herosami III”, które tylko rosną z każdą kolejną sceną. Co jednak naprawdę zabawne –
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej odnoszę wrażenie... że naprawdę niewiele wystarczy aby zamienić Proklolfiewskiego „Romea i Julię” w blatową adaptację „Heroes III”. Czemu nie? Ze Spider-mana zrobili musical na Broadwayu , z Tin-Tina operę, z Thora film, a z Edwarda Nożycorękiego show na lodzie. Tak! Z każdą chwilą myśl robi się coraz mniej absurdalna. Nie trzeba zbyt wiele!

- Trochę pozmieniać kostiumy – Elfy już mamy (echem), ale pewnym kompanom Romea można byłoby dodać skrzydła by Archaniołów przypominali, z Marty zrobić Gremlinice (i tak główne tu za postać komiczną robi), powrzucać jeszcze w tle jakieś krasnoludy, zombiaki, żywiołaki ognia i makietowe smoki (w Carmen ogromnego byka mieli więc czemu nie to?)
- Trochę zmodyfikować dekorację – Tu się jakieś symbole z gry wrzuci, tu jak wspomniałem ojczulkowi się księgę zaklęć dorzuci, a tu Romeo pod koniec na pogrzeb Julii przyjdzie z Gralem (by było, że był nie obecny przez lwią część III aktu bo go szuka)
- W klimaksie, Romeo zabije Parysa kulą ognia;
- Dorzuci się ze dwa oczka dla fanów by z jajem jednak nieco było...I proszę! „The Heroes of Might and Magic III – Armagedon’s Blade” balet, że “Jezioro Łabędzie” się chowa! Ziomków i geeków przyciągnie bo docenią tak poważnie potraktowanie adaptacji „Herosów” (“Sorry stary, na balet idę. Dostalem bilety na Herosów III”), a i w drugą stronę stałych bywalców teatralnych, gra zaintryguje i kupią kopie bo pewnie wyciągnął wniosek, że jak z niej takie coś zrobili to ma jakieś wartości (Heh!). Ba! Wyobrażacie sobie jaką sensacje by zrobił pierwszy w historii balet na podstawie gry na PC’ta.? Oto, że ktoś się kapnie, że to po prostu „Romeo i Julia” (z goblinami!) nie ma co się martwić, bo wszystko się na tyle zatrze, że ludzie to potraktują jak „Hamleta” w „Królu Lwie” (Niby jest, ale na ogólnym zamyśle się podobieństwo kończy), a, że Szekspir się przewróci w grobie nie ma co się martwić bo patrząc jak jego dzieła są codziennie „skubane” i tak kręci się w swojej trumnie jak diabeł Tasmański!

Pomysł może dla jednych trudny to przełknięcia, ale jak człowiek się uprze wszystko z wszystkiego zrobi! Dajcie mi pięć minut, a przerobię „Córkę źle strzeżoną” na teatralną wersję „Tetrisa”!
Ale tak poważnie : Balet cudny. Nic nie mam do dodania.

To tyle moich rojeń jak na jeden wieczór! Do kolejnego spotkania!
~Pan Miluś

P.S.
Dla fanów „Herosów” – NWCPADME – kod na archanioły, NWCWATTO kod na zasoby. „TAB” by móc wpisać... Ale Ciiiii ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz