Dla wielu South Park kojarzy się z wulgarnością i szczeniackim dowcipem... i są to zwykle osoby które obejrzały max jeden odcinek się mądrzą jakby wszystkie rozumy pozjadały. Kto jednak zna South Park dobrze wie, że jest to jeden z najgenialniejszych seriali satyrycznych ostatnich dwóch dekad. Pomimo swojej dawki grubiaństwa i humoru toaletowego jego twórcy Trey Parker i Matt Stone potrafią strzelić taki komentarz o naszym społeczeństwiie, że boki zrywać - nie tylko bardzo trafiony, ale krytykujący zwykle obie strony.
Ale które z komentarzy socjalnych w South Parku są najbardziej udane? Z którymi zgadzam się całym sercem i duszą, w przedziwny sposó odzwierciedlają moje życie codzienne i podpisuję się pod tym co mają do powiedzenia rękami i nogami?
Ale które z komentarzy socjalnych w South Parku są najbardziej udane? Z którymi zgadzam się całym sercem i duszą, w przedziwny sposó odzwierciedlają moje życie codzienne i podpisuję się pod tym co mają do powiedzenia rękami i nogami?
Oto TOP 10 Najlepszych satyrycznych odcinków South Parku :
10. The China Probrem – Jeśli ktoś chce dobry odcinek South Parku jadący Spilberga i Lucasa polecam „Free Hat”. Tam Matt i Trey ostro wyżyli się na twórcach Indiany Jonesa i ich obecnym podejściu do kinematografii. "The China Probrem" jest jednak o wiele bardziej uniwersalny, jednocześnie obśmiewający nie tylko filmowców jak i samych fanów. Stan, Kyle i reszta paczki są tak wstrząśnięci nowym Indiana Jonesem, że ich retrospekcje z wizyty w kinie przemieniają się w wspomnienia o molestowaniu seksualnym i chłopcy nie mogąc dłużej udawać, że nic się nie stało postanawiają pozwać autorów filmu.
Też uważam, że nowy „Indiana Jones” nie dorasta do pięt starej trylogii ale nie ukrywam, że lwią część fanów ostro ponosi w ich wyrazach żalu. Podobnie jest zresztą z nową trylogią ”Gwiezdnych Wojen” i wieloma, wieloma innymi seriami filmowymi... i o tym jest właśnie ten odcinek!
10. The China Probrem – Jeśli ktoś chce dobry odcinek South Parku jadący Spilberga i Lucasa polecam „Free Hat”. Tam Matt i Trey ostro wyżyli się na twórcach Indiany Jonesa i ich obecnym podejściu do kinematografii. "The China Probrem" jest jednak o wiele bardziej uniwersalny, jednocześnie obśmiewający nie tylko filmowców jak i samych fanów. Stan, Kyle i reszta paczki są tak wstrząśnięci nowym Indiana Jonesem, że ich retrospekcje z wizyty w kinie przemieniają się w wspomnienia o molestowaniu seksualnym i chłopcy nie mogąc dłużej udawać, że nic się nie stało postanawiają pozwać autorów filmu.
Też uważam, że nowy „Indiana Jones” nie dorasta do pięt starej trylogii ale nie ukrywam, że lwią część fanów ostro ponosi w ich wyrazach żalu. Podobnie jest zresztą z nową trylogią ”Gwiezdnych Wojen” i wieloma, wieloma innymi seriami filmowymi... i o tym jest właśnie ten odcinek!
PLUS wątek poboczny z Cartmanem i jego Chińczyko-fobią – czego tu nie lubić?
9. You Have 0 Friends – Pomimo sprzeciwów Stana koledzy zakładają mu konto na Facebooku i... reszta obrotu spraw w odcinku to poprostu czysta rzeczywistość. Im bardziej chłopiec nie chce by konto miało jakikolwiek udział w jego życiu codziennym tym bardziej otoczenie wpływa na niego by stał się od niego uzależniony, aż ostatecznie wciąga go co łączy się z całkiem klawą parodią Tronu.
Wszystko tu dokładnie odzwierciedla powód dla którego nigdy nie będę miał dobrowolnie konta na owym serwisie... BA! Niechętnie zakładałem na Naszej Klasie (zresztą od roku prawie w ogóle nie korzystam). Moment gdy jakiś obcy facet pluje Stanowi w twarz bo nie dodał go do znajomych jest chyba najlepszym podsumowaniem... Ale mogło być zawsze gorzej! Mogłem wkręcić się w jakiegoś bloga... Oh, chwila moment...
8. Child Abduction Is Not Funny – Rodzice z South Parku przewrażliwieni na punkcie raportów o nieznajomych porywających/molestujących dzieci postanawiają odgrodzić miasteczko od świata gigantycznym murem, ale sprawa się komplikuje gdy telewizja ogłasza, że wdłg. statystyk dziecko najczęściej pada ofiarą kogoś znajomego.
Wszystko tu dokładnie odzwierciedla powód dla którego nigdy nie będę miał dobrowolnie konta na owym serwisie... BA! Niechętnie zakładałem na Naszej Klasie (zresztą od roku prawie w ogóle nie korzystam). Moment gdy jakiś obcy facet pluje Stanowi w twarz bo nie dodał go do znajomych jest chyba najlepszym podsumowaniem... Ale mogło być zawsze gorzej! Mogłem wkręcić się w jakiegoś bloga... Oh, chwila moment...
8. Child Abduction Is Not Funny – Rodzice z South Parku przewrażliwieni na punkcie raportów o nieznajomych porywających/molestujących dzieci postanawiają odgrodzić miasteczko od świata gigantycznym murem, ale sprawa się komplikuje gdy telewizja ogłasza, że wdłg. statystyk dziecko najczęściej pada ofiarą kogoś znajomego.
Odcinek jak się już domyśleliście jest o przewrażliwionych rodzicach i o tym jak programy typu „UWAGA” potrafią robić jednym pranie mózgu. Poboczny wątek z Mongołami jest tak dobijająco absurdalny, ze... No trzeba to zobaczyć ;)
7. Fun with Veal – Stan, Kyle, Cartman i Butters postanawiają się zabawić w Eco-terrorystów, kradną cielątka z rzeźni i zamykają się z nimi w swoim pokoju. Co jest pięknie uniwersalnego w tym odcinku, że po równi miesza z błotem wegetarianów i właścicieli rzeźni. Nikt nie jest od nikogo lepszy i nikt tu nie ma do końca racji. Której strony byś nie popierał powinieneś być usatysfakcjonowany tym jak ślicznie zjechali tą drugą.
Dobry odcinek czy oglądając zajadasz się gruszkami czy kanapeczkami z baleronem...
6. Make Love, Not Warcraft – Szczerze wahałem się gdzie to umieścić. To jeden z najzabawniejszych i najbardziej znanych odsłon tego serialu - sam jestem ździwiony ile znam osób które twierdzą, że to jedyny odcinek South Parku który widziały - jednocześnie satyra w całości skupia się na dosyć niewielkiej grupce, jaką sobą osoby wkręcone w Warcrafta...i tak wspaniale wyczerpuje temat, że ciężko go nie pokochać. Nie ma momentu nudy w tym odcinku, czy zbędnego gagu - wszystko na temat, wszystko trafione i wszystko bardzo, barzo zabawne. Moment gdy Randy, tata Stana mówi mu (jak podkreśla) po raz pierwszy „I love you son” zawsze daje mi łezkę w oku – choć są to łzy wywołane lawinami śmiechu ma się rozumieć.
To w sumie ciekawe, że choć odcinek miesza z błotem "Warcrafta" w każdym calu twórcy gry pozwolili Mattowi i Treyowi wykorzystać ją w odcinku do woli. Co intrygujące po obejrzeniu mimo ostrej krytyki mam zawszę ochotę... kupić kopię!!! Paradoks?
To w sumie ciekawe, że choć odcinek miesza z błotem "Warcrafta" w każdym calu twórcy gry pozwolili Mattowi i Treyowi wykorzystać ją w odcinku do woli. Co intrygujące po obejrzeniu mimo ostrej krytyki mam zawszę ochotę... kupić kopię!!! Paradoks?
P.S. Trzymam z Buttersem w tym odcinku. "Hello Kitty Island Adventure" to o wiele fajniejsza gra od Warcrafta ;)
5. Go God Go (dwie części) – South Park miał swoje podśmiechujki z każdej możliwej religii - Chrześcijan, Buddystów, Mormonów... CHYBA było nawet coś o Żydach. Ten odcinek jest o tyle ciekawy, że za obiekt żartów biorą... ATEIZM (choć mieli trochę polewki na jego temat na ramach odcinka „Red Hot Catholic love”) i w kontraście z dosyć jednostronnym podejściem "Family Guya" nie oszczędzają i tego światopoglądu.
Pan Garrison po zmianie płci wchodzi w związek z Richardem Dawkinsem – wiecie, ten anty-religijny maruda z Anglii co napisał równie marudnego "Boga Urojonego" – i zaczyna karać dzieci za bycie wierzącymi. W między czasie Cartman nie mogąc doczekać się kiedy wyjdzie nowa konsola przenosi się do przyszłości, gdzie jak się okazuje pod wpływem Dawkinsa i Garrisona wszyscy stali się ateistami. Czy jak przepowiadali w świecie bez religii jest mniej wojen? Owszem. Na świecie jest tylko jedna – Ale globalna! Nie ma religii więc ludzie tłuką się o byle drobnostkę ("Wielki Dawkins wiedział, że Rozum i logika to za mało... trzeba być skończoną pałą wobec każdego kto myśli innaczej od ciebie"), a radykalne akcje typowe dla fanatyków religijnych są popełninae dalej, tylko tym razem w imię "logiki" i "nauki".
Wszystko rewelacyjnie komediowe (fragment z Cartmanem wydzwaniającym do siebie w przeszłości - MIODZIO!) za razem to jeden z najładniejszych wizualnie i najbardziej epickich epizodów. Wszystko prowadz do jednego z najlepiej trafionych komentarzy jaki został wypowiedziany w ty serialu (nie będę spoilerował ale jeden dialog który pada pod koniec jest przepięknym podsumowaniem wszystkiego do czego zmierzała ta historia)
Wszystko rewelacyjnie komediowe (fragment z Cartmanem wydzwaniającym do siebie w przeszłości - MIODZIO!) za razem to jeden z najładniejszych wizualnie i najbardziej epickich epizodów. Wszystko prowadz do jednego z najlepiej trafionych komentarzy jaki został wypowiedziany w ty serialu (nie będę spoilerował ale jeden dialog który pada pod koniec jest przepięknym podsumowaniem wszystkiego do czego zmierzała ta historia)
Cóż dodać? Odcinek po prostu Boski!
4. Douche and Turd – W szkole w South Parku rozpoczynają się wybory na nową maskotkę. Stan uważając obie opcje za głupie postanawia sobie je odpuścić... i rozpoczyna się prawdziwe piekło! Znam ten ból. Co wybory to samo – wszyscy desperacko chcą byś zagłosował, ale każdy robi to tylko we własnym interesie. Ale czy głos jednej szczerze obojętnej na wybory osoby może coś zmienić? Wszystko w tym odcinku...
Inny odcinek świetnie jadący reakcje ludzi na wyniki wyborów to „About last night” (nieco aktualniejszy bo dotyczy Prezydentury Obamy) jednak ten odcinek jest o wiele bardziej uniwersalny bo nie kręci się wokół konkretnych osobistości, a po prostu absurdów zjawiska samego w sobie.
3. The Death Camp of Tolerance – Kolejny odcinek który uważam, że połowa świata powinna obejrzeć... choć pewnie nie dotarłaby do genialnego morału zbyt obrzydzona pewnym pobocznym wątkiem o epickiej wyprawie pewnej myszy przez jelita asystenta pana Garissona.
Przechodząc do głównego wątku – Pan Garisson odkrywa, że gdyby wyleciał ze szkoły za bycie gejem mógłby zażądać milionowego odszkodowania, więc desperacko odstawia coraz bardziej nieprzyzwoite widowiska przed swoją klasą. Chłopcy oczywiście donoszą o wszystkim rodzicom i ci oburzeni, że ich dzieci nie są tolerancyjne wobec odmienności seksualnej nauczyciela wysyłają ich do... „Obozu tolerancji” (który jak wskazuje tytuł nie różni się specjalnie od Nazistowskiego obozu koncentracyjnego)
Przechodząc do głównego wątku – Pan Garisson odkrywa, że gdyby wyleciał ze szkoły za bycie gejem mógłby zażądać milionowego odszkodowania, więc desperacko odstawia coraz bardziej nieprzyzwoite widowiska przed swoją klasą. Chłopcy oczywiście donoszą o wszystkim rodzicom i ci oburzeni, że ich dzieci nie są tolerancyjne wobec odmienności seksualnej nauczyciela wysyłają ich do... „Obozu tolerancji” (który jak wskazuje tytuł nie różni się specjalnie od Nazistowskiego obozu koncentracyjnego)
Odcinek świetnie satyryzuje zjawisko poprawności politycznej i o tym jak pojęcia „tolerancji” i „akceptacji” są notorycznie ze sobą mylone. Cieszy mnie, że nie jestem sam wśród osób które widzą jak nasze społeczeństwo są ślepo zmuszane do tolerowania i akceptowania pewnych rzeczy nawet jeśli się z nimi 100% nie zgadzają (jeśli mam być szczery ostatnimi czasy sytuacja pogorszyła się tylko)
2. Over Logging – Pewnego dnia na całym świecie znika Internet... i przez kolejne 20 minut obserwujemy reakcje zdruzgotanych tę wieścią ludzi – Siostra Stana ryczy bo nie może rozmawiać ze swoim „chłopakiem” z innego miasta, Ojciec Stana rozpacza bo nie może wchodzić na strony pornograficzne, w telewizji nie ma wiadomości bo brali je z Internetu... każdy czuje się jakby stracił ręce i nie może się w bezinternetowym świecie odnaleźć. Znów - na największego desperata wychodzi Randy, który jest gotowy posunąć się do najbardziej radykalnych rozwiązań aby pobyć na internecie przez chociaż pół minuty. Ostatecznie rozwiązanie problemu jest takie sobie i fragment gdzie wszystko na moment zamienia się czarno biały film przyrównując poszikwania internetu do gorączki złota jest względem reszty odcinka nudnawy, ale zaufajcie mi - cała reszta jest poprostu genialna.
"Over Logging" - Historia tak smutnie prawdziwa, że zabawna...
1. Pinewood Derby – Nie będę ukrywał - Ja dosłownie płakałem ze śmiechu gdy pierwszy to oglądałem! Nawet nie wiem jak w kilku zdaniach streścić o czym jest ten odcinek bez zdradzania za wiele, gdyż tak obfituje w każdej scenie w zwroty akcji, a humor w 90% wynika z tego jak coraz bardziej absurdalna robi się sytuacja. Zaczyna się na czymś prostym - Stan i jego ojciec postanawiają oszukać w wyścigu modeli drewnianych samochodzików, a kończy się na między galaktycznej aferze w którą są zamieszani - dosłownie - wszyscy mieszkańcy naszej planety.
Tym razem "South Park" za ofiarę nie bierze sobie konkretną osobę czy zjawisko, a po prostu to jacy są ludzie – na swój sposób jedzie po całej planecie – i do jakich proporcji może urosnąć najmniejsze kłamstwo. Obok „Make love not Warcraft” odcinek ma najpiękniejsze momenty Randy’ego (chyba moja ulubiona postać w tym serialu).
Tym razem "South Park" za ofiarę nie bierze sobie konkretną osobę czy zjawisko, a po prostu to jacy są ludzie – na swój sposób jedzie po całej planecie – i do jakich proporcji może urosnąć najmniejsze kłamstwo. Obok „Make love not Warcraft” odcinek ma najpiękniejsze momenty Randy’ego (chyba moja ulubiona postać w tym serialu).
„The Return of the Fellowship of the Ring to the Two Towers” – Doskonała parodia “Władcę Pierścieni” która ma się do niego jak “Make love not Warcraft” ma się do "Warcrafta". Jeśli jesteś fanem książek czy filmów – lektura obowiązkowa! Ba! Nawet w komentarzach audio na DVD „Dwóch Wierzy" o nim wspominają - w samych superlatywach się rozumie. Przygoda także o tyle wciągająca, gdyż przypomina różne zabawy które się miało jako dziecko - South Park przenosi w świat dzieciństwa? Kto by przypuszczał...
Nie do końca odcinek z jakimś satyrycznym przesłaniem ale nie zmienia faktu, że zabawny, że boki zrywać. Istny skarb. Skarb... Skarb...
~Pozdrawiam
Pan Miluś
Dobry tekst!
OdpowiedzUsuń