niedziela, 22 maja 2011

TOP 10 SIMPSONS EPISODES... Of the last four seasons!

Z wiekiem coraz bardziej jestem w kanonie fanów, których zdaniem obecni Simpsonowie zeszli na psy. Uważam, że serial jak trzeba potrafi być ciągle bardzo zabawny, jednak jako całość nowe odcinki nie mają tego samego wykopu co dawniej. Z jednej strony postawili sobie naprawdę wysoką poprzeczkę i uważam próby przeskoczenia jej na siłę za mylącą się z celem. Jednocześnie nie ukrywam, że sporo nowych odcinków razi lenistwem scenarzystów. Co innego, gdy coś jest „nie tak dobre jak dawniej, ale samo w sobie ciągle coś sobą reprezentuje”, a co innego gdy nawet pomimo zignorowania świetlanej przeszłości serialu film dalej błaga o pomstę do nieba!



To zabrzmi dziwnie ale uważam, że nowym Simsponom wcale nie brakuje humoru, a... emocji! Pierwsze sezony miały nie tylko wyśmienite gagi, ale potrafiły także wpleść je w dobrą, opartą na przejściach postaci fabule. Ilekroć Bart zranił uczucia Lisy naprawdę czuło się wyrzuty sumienia przez które przechodził, ilekroć Homer bądź Marge stanęli przed pokusą zdradzenia swojej lepszej połowy naprawdę widać było tuziny wahań przez które przechodzili. Lęk Barta, że nie zda do kolejnej klasy („Bart gets an F”) paranoja, że stracił duszę („Bart sells his soul”), załamanie Marge gdy odkrywa, że jej syn dopuścił się kradzieży („Marge not proud”) czy smutek Lisy, że ojciec spędzał z nią czas tylko dlatego bo miał z tego pieniądze... („Lisa the Greek”) Te wszystkie odcinki tętniły emocjami i problemami moralnymi postaci. Te nowe nie bawią się w te rzeczy, a w każdym razie załatwiają je prawie symbolicznie.

Odbija się to na jakości ogółu fabuł które robią się coraz bardziej cienkie, przez co gagi coraz bardziej wydają się zapychaczami (to prawie poziom „Family Guy'a") Brakuje też kreatywności w rozwiązaniach – dawniej gdy scenarzyści brali oklepaną formułę umieli z niej zakpić, puścić do widz oko „Hej, wiemy, że to klisza ale spokojnie, zaraz walniemy taki zwrot akcji, że wam kapcie pospadają”. Teraz idą po prostu po najprostszej linii oporu („Bart zamienia się miejscami z bogatym chłopcem który jest jego idealnym bliźniakiem”?? Naprawdę? NAPRAWDĘ?????) Do reszty przekręcam oczami, gdy widzę kolejnego znanego i lubianego który pojawia się w serialu tylko po to by rzucić dwie kwestie i się ulotnić. Kiedyś przynajmniej dostawali duże role które coś wnosiły, teraz są tylko dla jednego żartu.

Mógłbym rozpisywać się o felerach obecnych Simpsonów jeszcze trochę ale  co dziwne ciągle mam sporo sympatii do nowych odsłon tego serialu. Ba! Chętnie zobaczę nadchodzący odcinek o romansie Neda Flandersa z Edną, nauczycielką Barta (Brzmi jak intrygująca kombinacja charakteów) Pamiętam jak między sezonami 16-18 pewni fani argumentowali spadek jakości faktem, że teraz główni scenarzyści serialu pracują nad wersją kinową serialu. O ile nad kionówką Simpsonów chętnie pogdybał bym tworząc rozwlekłą retrospektywę (co prędzej czy później nastąpi) o tyle jeśli mam być szczery dla mnie jakość serialu naprawdę zaczęła lecieć łeb na szyję dopiero PO filmie.

Wytyczając sobie to zatem film jako osobistą granicę zrobię wytyczne odcinków z ostatnich czterech sezonów, które szczerze uważam za bardzo dobre z tych lub innych powodów. Jeśli zatem jesteście fanem ciekawym co nowe odcinki Simpsonów mają do zaoferowania, o to odcinki na które najbardziej warto spojrzeć -

10. Mypods and Boomsticks
Odcinek ma może oklepany schemat (w „South Parku” mieli odcinek z idealną fabułą jakieś dwa  lata wcześniej) ale sam w sobie jest mim zdaniem bardzo dobry.  Plus Dżin z „Alladyna” Disneya pojawia się w tym odcinku! Może być coś bardziej cool? Mh? MH?

9. Threehouse of Horror XIX
Początek z Homerem głosującym na Obamę jest bezcenny, pozostałe dwa „segmenty” są Ok., ale show kradnie ostatni parodiujący Charlliego Browna. Miodzio!

8. Husbands and Knives
Powiem tak – druga połowa odcinka jest taka sobie. Nic powalającego, nic kiepskiego, ale pierwsza płowa – jeśli jest się fanem komiksów – perełka! Sporo geekowskich nawiązań, no i hej! Pojawia się Allan Moore (autor „Watchmen”, „V jak Vendatta”, „Liga Niezwykłych Gentelmanów”, „The Killing Joke” i wielu innych perełek) którego drobny występ jest nie tylko trafiony i moim zdaniem wykorzystany w pełni.

7. Smoke on the Daughter
Z jednej strony to odcinek który mógłby zostać rozwinięty o niebo ciekawiej. Tu Lisa boryka się z chęcią zapalenia papierosów, a zastanawiam się czy nie byłoby ciekawiej gdyby de facto zaczęła potajemnie palić... jednocześnie rodzi się pytanie – czy naprawdę chcielibyśmy zobaczyć Lisę z papierosem w ustach? Z drugiej strony czy powiedzenie „Nie” w pierwszej kolejności nie świadczy lepiej o człowieku? Mniejsza bo odcinek mimo wszystko prezentuje się nieźle, a odcinek sam w sobie bardzo zabawny (fragment ze złotym pomnikiem rozwala mnie ciągle)

6. Eeny Teeny Maya Moe
Na wstępie rzucę, że wątek poboczny w tym odcinku jest „Meh!”, ale reszta jest całkiem dobra i fabularnie i humorystycznie. Ze wszystkich odcinków kręcących się wokół barmana Moe, które na siłę próbują nam wetrzeć „Oh, jaki on jest samotny i nie może znaleźć kobiety marzeń” ten de facto wydał mi się słodki.

5.  Gone Maggie Gone
Parodia “Kodu DaVinciego”… którego nie czytałem, ale film widziałem i mnie nie powalił. Odcinek fajny ponieważ w całości kręcący się wokół logicznych łamigłówek plus wizualnie  całkiem fajnie urozmaicony.

4.  Once upona time in Springfield
Odcinek ma może takie sobie zakończenie (bo to jeden z tych odcinków gdzie niby wprowadzają, jakąś wielką zmianę w życiu bohatera, kiedy z góry wiadomo  że później ignorują ją resztę serialu) ale mimo wszystko jest przepełniony świetnymi gagami, choć spora część zabawna tylko za pierwszym razem (Bo hej! Prawdziwy test dla kreskówki tego typ to czy rozbawi przy drugim obejrzeniu!)

3.Homer Scissorhands
To chyba jedyny odcinek w całym ostatnim sezonie, gdzie nie tylko przez cały czas się szczerze zaśmiewałem, ale i pod koniec miało miejsce coś, gdzie, aż drgnąłem z pozytywnego zaskoczenia (że tak powiem miało miejsce coś czego bym za Chiny się nie spodziewał)

2. Oh, Brother, Where Bart Thou?
WYŚMIENITY ODCINEK i taki o którym mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że równie dobrze mógłby być w którymś ze starych sezonów. Bart chce mieć młodszego brata – motyw który wydaje się być czymś, co powinno być zrobione już dawno.... być może stąd wprowadza silny powiew świeżości? Jedno co mi przypomina stare sezony, to fakt, że dzieje się w ziemie, choć nie jest o gwiazdce (coś co inne seriale robią dosyć rzadko)
Jedyne co w nim prezentuje się marnie to scena parodiująca „South Park” głównie dlatego, że nawiązują w niej do dosyć nie aktualnych motywów w tym serialu (scena na przystanku, śmierć Kenny’ego)

1.  No Loan Again, Naturally
I kolejny odcinek który moim zdaniem ma rację bytu między starymi klasykami. Flanders staje się właścicielem domu Simpsonów i muszą płacić mu czynsz. Prosta fabuła ale świetnie rozwinięta i dopracowana, poprowadzona bez udziwnień z których znana jest obecna seria, postacie nie wydają się uproszczone (zwłaszcza Flanders nie opiera się na schemacie „Każda jego kwestia = dowcip o tym, że jest fanatykiem religijnym”)  i może nie ma jakichś mega rozterek emocjonalnych, ale mamy trochę słodkich momentów. Świetny odcinek!


To tyle
~Pan Miluś


P.S./Edit/Dopisek/Sprostowanie...
Dzisiejszy odcinek był...FANTASTYCZNY!!!
Zaczyna się ciekawie i zaskakująco - Edna podnosi rękę na Barta  (ech, szkoły publiczne - znam ten ból), trochę zabawnych gagów, poczym mamy zapowiedzinay romans z Flandersem... który wychodzi całkiem naturalnie. Nic na siłę, wszystko rozwija się powoli, wszystkie gagi wpisane w fabułę i koncentrujące się na związku między dwójką. Widać, że się starali - nawet celowo skrócili czołówkę tylko do napisu na początku by dać jak najwięcej czasu "opowieści". Role Homera, Marge i Barta (Lisy nie było chyba wogóle) także świetnie wpisne w całokrztałt fabuły.
Całkiem czuła historyjka która prowadzi do... ZASKAKUJĄCEGO ZAKOŃCZENIA! Ale bez większych spoilerów - odcinek kończy się przysłowiowym "Ciąg dalszy nastąpi..." (coś co Simpsonowie zrobili tylko raz w całej histoii swojego serialu) Teraz wszystko w rękach fanów, któży oddadzą głosy na intenrecie! Czy związek przetrwa?
Osobiście jestem za! Jak pokazał odcinek twa dwójka idealnie sie uzupełnia (dobry związek to taki co ma Jinga i Janga), a jak scenarzyści udowodnili FAKTYCZNIE mają jeszcze to i owo do pokazania. To tak jakby jakiś dobry omen przez noc przeczytał moją listę i magicznie sprawił, że z rana zjawił się kompletnie inny odcinek który zasługuje na miejsce pierwsze... No, techniczne miejsce zero... Minus jeden...? Mniejsza!

Odcinek ma tytuł  : Ned-liest Catch! Naprawdę warty zobaczenia! :)

1 komentarz:

  1. Też mnie trochę bolą te ostatnie sezony. Już od strony wizualnej jest to zbyt nowoczesne jak dla mnie i duch państwa S. gdzieś się w tym gubi. Ale to chyba w jednym z tych sezonów znalazł się odcinek o Lisie, która postanawia zostać filmowcem i trafia do Sundance. Porządna satyra z Jarmuschem na drugim planie.
    Ostatnio oglądam pierwsze epizody. Niektóre to niezły rozpierdol, ze szczególnym uwzględnieniem odcinka pt. "Największy wstyd to własna rodzina" (maksymalna dysfunkcja i zabójczy sarkazm w finale). I co do komiksów, polecam odcinek "Trzech panów i jeden komiks" z końcówki drugiego sezonu. Od początku do końca jazda bez trzymanki, mimo braku Alana Moore'a na pokładzie;)
    Pozdro nigga

    OdpowiedzUsuń